Idea jest prosta: skarbonka to małe tekturowe pudełeczko, do które uczniowie mogą wrzucać drobne monety, których nie wydali na batoniki czy inne przyjemności.
- Tu nie chodzi o wielkie kwoty, tu chodzi o nauczenie pewnych zachowań - mówi ks. Drechsler.- Ale efekt finansowy także jest ważny. Trzy lata temu uzbieraliśmy w ten sposób 80 tysięcy złotych i to był kapitał początkowy, który pozwolił na budowę łaźni dla osób bezdomnych, która w sumie kosztowała 410 tysięcy i z której w każdym tygodniu korzysta około 30 potrzebujących.
Nasz gość mówi, że przygotowano w tym roku 30 tysięcy skarbonek, które, już pełne, zostaną dostarczone do kościołów albo w Wielkim Tygodniu albo zaraz po Wielkanocy. Tym razem kwesta ma wesprzeć działalność Centrum Rehabilitacji dla Dzieci im. bp Józefa Nathana w Opolu. Jak mówi dyrektor opolskiej Caritas, centrum jest niezwykle potrzebne - w zeszłym roku zajęło się 1038 małymi pacjentami, odnotowano prawie 5 tysięcy wizyt.
- Niestety, dla systemu pacjenci z deficytami rozwojowymi są najbardziej niepożądani, bo rehabilitacja jest kosztowna i raczej nie przynosi szybkiego efektu w postaci wyleczenia - mówi nasz gość. - Tak jest nie tylko u nas. Gorzej jest w Unii Europejskiej, na przykład w Danii kobiety w ciąży muszą obowiązkowo przejść badania płodu na okoliczność genu odpowiedzialnego za zespół Downa. Oczywiście nikt ich nie zmusza do usunięcia płodu, ale klimat społeczny i presja otoczenia robią swoje. To taka eugenika prenatalna, coraz bardziej jest tak, że to stan zdrowia decyduje o prawie do życia.