03.10.2014 Ppłk Jan Zadworny o szlaku bojowym 10 Sudeckiej Dywizji Zmechanizowanej, Fidelu Castro, kawalerii powietrznej i wielu innych ciekawych sprawach
Ppłk Zadworny wie, co mówi, bo doktoryzował się, opisując historię jednostki, w której służył. Historie skomplikowaną, tak jak skomplikowane były wojenne powojenne losy Polski i Polaków. Utworzona 6 października 1944 roku w Rzeszowie 10 Dywizja Piechoty, swój bojowy sztandar otrzymała z rąk generała broni Michała Roli-Żymierskiego 14 stycznia 1945 roku na rzeszowskim rynku. Potem zaczął się jej szlak bojowy: ochrona obiektów przemysłowych na Górnym Śląsku, zabezpieczenie wojsk zdobywających Festung Breslau, forsowanie Nysy Łużyckiej, pościg za cofającymi się Niemcami i zdobycie Speerfurtu, wreszcie udział w operacji praskiej. W walkach poległo, zostało rannych lub zaginęło 3 834 żołnierzy 10 Dywizji.
Po zakończeniu walk dywizja chroniła południowo-zachodnią granicę w rejonie Jeleniej Góry i Kłodzka. Za udział w wyzwalaniu Sudetów otrzymała miano Sudeckiej. W 1950 została dywizją zmechanizowaną, dwa lata później część jednostki i dowództwo trafiło do Opola, by zająć koszary niemieckiej 5 Dywizji Pancernej. W 1955 dywizja została przeformowana w pancerną.
Ciekawostką jest to, że aż do 1954 roku jednostką dowodzili Rosjanie. Brała też udział w operacjach zarządzonych przez komunistyczne władze: pacyfikowała Poznań w 1956 roku, w 1968 roku wkroczyła do Czechosłowacji, w 1981 roku zabezpieczała kopalnię Wujek.
- Takie były czasy - mówi nasz gość i i dodaje: - Ale zawsze była to jednostka wyjątkowa, wzorcowa. Forsowała rzeki po dnie, już w 1971 roku ćwiczyła desant śmigłowcowy, po transformacji jako pierwsza wprowadziła strukturę brygadową. Do chwili jej rozformowania, w czerwcu 1999 roku, służyło w niej około 350 tysięcy żołnierzy.
Posłuchajcie: