- Największa niewiadoma dotyczyła startujących kandydatów. Tak było w większości dzielnic. Mieszkańcy nie mieli poczucia, że tych kandydatów znają. Po pierwsze: w radach jest bardzo dużo miejsc do obsadzenia - po 15 w każdej z nich. Po drugie: praktycznie nie było możliwości zasięgnięcia informacji o tych osobach – komentował Choroś.
- Specyfika wyborów do rad dzielnic prawdopodobnie wymusiła na większości kandydatów indywidualne podejście do wyborców, chodzenie od domu do domu, bardziej „akwizycję” własnej kandydatury. Część kandydatów robiła drobne plakaty domowym sumptem, ale większość chodziła po najbliższej okolicy i dzieliła się ze swoimi sąsiadami pomysłami na dzielnicę. Kolonia Gosławicka jest bardzo rozłożysta, więc ciężko było ogarnąć cały ten teren – mówił Malinowski.
Według dra Chorosia wskazane problemy powinny być rozwiązywane przede wszystkim przez organizatora wyborów, czyli miasto:
- Oczekiwałbym, by organizator wyborów dostarczył jakąś platformę, na której każdy kandydat na równych zasadach mógłby poinformować o sobie, o swoich planach. To stworzyłoby warunki równej rywalizacji, a wyborcom dałoby dostęp do informacji – wyjaśniał politolog.
Nasz gość sugerował również wykorzystywanie w bieżącej działalności rad dzielnic różnych narzędzi do przeprowadzania konsultacji. Obok tradycyjnych dyżurów, powinna być zatem możliwość wyrażenia przez mieszkańców opinii przez Internet. W ten sposób, obok tradycyjnych dyżurów, byłaby też w sferze wirtualnej możliwość konsultowania spraw ważnych dla mieszkańców.
Komentując przykład Malinki, czyli dzielnicy, w której wybory do rady nie odbyły się ze względu na brak kandydatów, radny Kolonii Gosławickiej stwierdził:
- Jest pewien problem z tworzeniem społeczności w miejscach, które są noclegowniami miasta. Jeśli chodzi o Kolonię Gosławicką, to jest to dzielnica przyłączona do Opola po II wojnie światowej i jeszcze jest tam widoczna silna więź typowo wiejska. To zupełnie inaczej, niż na wielkim blokowiskach, które powoduje anonimowość i utrudnia budowanie wspólnoty – mówił Malinowski.