Nasz gość przypomniał, że tego rodzaju działania są wpisane w dzieje parlamentaryzmu. Obstrukcja może polegać na różnych formach blokowania czy opóźnienia obrad, w grę mogą wchodzić wielogodzinne przemówienia, zgłaszanie wniosków o przerwę czy wreszcie zgłaszanie ogromnej ilości poprawek.
- Kiedyś we Francji zgłoszono do jednej ustawy 180 tysięcy poprawek - mówi nasz gość.
W przypadku obecnego kryzysu, zdaniem Chorosia, kluczowe będzie stwierdzenie, czy przy głosowania w Sali Kolumnowej, do której przeniesione obrady, zostaną uznane za ważne. Istnieje tu także ryzyko, że - w efekcie sporu związanego z funkcjonowaniem Trybunału Konstytucyjnego - ten werdykt może nie zapaść szybko.
- W mojej ocenie to strona rządowa ma wszystkie narzędzia, by przerwać te kryzys - twierdzi Choroś.