Zdaniem naszego gościa, budowa wielkich obiektów hydrologicznych nie jest żadnym rozwiązaniem, podobnie jak próby poprawy żeglowności Odry poprzez jej pogłębienie.
- Od pogłębienia nie przybędzie wody. O barki powinnyśmy się martwić naprawdę na samym końcu - twierdzi.
Zdaniem Ulbrycha, najważniejsza jest mała retencja, o której kompletnie zapomniano.
- Gdy w ramach projektu realizowanego razem z urzędem marszałkowskim inwentaryzowaliśmy małe zbiorniki retencyjne, takie jednohektarowe, przy Strumieniu Wołczyńskim, to okazało się, że zostało może 10 procent ze stu takich obiektów, które były na starych niemieckich mapach - mówi. - Rolnik, który zniszczy torfowisko i obsieje je kukurydzą, liczy na order a powinien trafić na więzienia. Bo cały ten zniszczony torf spłynie jako muł do rzeki i stworzy dodatkowe zagrożenie powodziowe.