- Od czasu do czasu używam sformułowania marketing terytorialny, opartego na licznych badaniach naukowych, które wywodzi się z przeświadczenia, że poszczególne struktury lokalne, na przykład miasta, konkurują ze sobą zazwyczaj o te same dobra, ludzi, przedsięwzięcia, więc muszą w tej rywalizacji zaistnieć. Marketing terytorialny to nic innego jak próby zaistnienia lepiej niż inni. To pojęcie bardzo szerokie, które, mówiąc najogólniej, polega na tym, by udowodnić, że jedne miejsca mają więcej zalet niż inne - mówił w "Poglądach i osądach" prof. Krystian Heffner, regionalista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, przez wiele lat związany także z Politechniką Opolską.

Jest to szczególnie ważne - jak mówi - w przypadku takich regionów jak Opolszczyzna, która jest postrzegana jako mały i słaby region między regionami większymi i silniejszymi.

- Z punktu widzenia marketingu to kluczowa sprawa. Jeśli w samym regionie przy różnych okazjach pojawiają się głosy, że nie warto czegoś robić, bo jest słaby i wszyscy naokoło są lepsi, a mówią tak mieszkańcy i regionalne elity, to jest to sytuacja wyjściowo nie najlepsza - mówił nasz gość. - Jeśli inne regiony wyjściowo mają większe możliwości, to wypadną lepiej niż my, bo mamy mniejsze możliwości. Dlatego musimy się wysilić bardziej. I takie działania także muszą się znaleźć w naszej strategii.

Jako przykład nasz gość podał bardzo istotną ostatnio kwestię ochrony środowiska.

- W powszechnej opinii region o charakterze rolniczym ma dobre środowisko, a tymczasem wystarczy popatrzeć na internetowe mapy zanieczyszczenia, by się przekonać, że jest wcale nie lepiej niż na przykład w Rybniku czy Mikołowie, to pojawia się pytanie, jaka to zaleta regionu, który ma szyld, że ma zdrowe środowisko? To po co tu mieszkać? - pytał retorycznie prof. Heffner.

Naszego gościa pytaliśmy także, jakie efekty dało powiększenie Opola. W jego ocenie, było konieczne i pozwoliło się utrzymać stolicy regionu na liście 30 największych miast w Polsce. Teraz jednak należy zrobić wszystko, by wspierać te elementy, które mają charakter miastotwórczy, na przykład wspierając opolskie uczelnie. Kolejny kierunek związany jest z tak zwaną deglomeracją, czyli przenoszeniem z Warszawy na prowincję różnych publicznych instytucji.

- Takie instytucje, o ile są na trwałe umocowane w budżecie państwa, mają istotne znaczenie - stwierdził nasz gość.