Delikatny powiew optymizmu zapanował w stolicy Wielkopolski po wygranej "Kolejorza" nad Górnikiem 2:0. To było też długo wyczekiwane zwycięstwo przed własną publicznością, bowiem lechici po raz ostatni u siebie komplet punktów zainkasowali 7 kwietnia w meczu z Pogonią Szczecin (1:0). Opiekun poznaniaków Niels Frederiksen, który przeciwko zabrzanom debiutował w roli szkoleniowca Lecha, uważa, że gra jego zespołu była jednak daleka od ideału.

"Zawsze znajdą się rzeczy, które można poprawić. To, że wygraliśmy mecz, nie oznacza, że wszystko było perfekcyjnie. Tak samo, że gdy przegrywamy, to nie znaczy, że wszystko było źle. Mieliśmy sporo możliwości, których nie wykorzystaliśmy z powodu niskiej jakości podań między zawodnikami. Uważam też, że nasza gra bez piłki mogłaby wyglądać lepiej" - przyznał.

Przeciwko Górnikowi nie zagrali m.in. Miha Blazic, Filip Szymczak, Bartosz Salamon oraz Filip Marchwiński, który musi pauzować za czerwoną kartkę jeszcze z poprzedniego sezonu. Szkoleniowiec przed meczem z Widzewem nie zakłada większych roszad w składzie.

"Byłem zadowolony z naszej postawy w spotkaniu z Górnikiem, a w takich sytuacjach nie wymienia się pięciu, czy sześciu piłkarzy. Ale jest taka możliwość, że może dwóch, trzech nowych graczy pojawi się w podstawowym składzie" - zaznaczył Duńczyk.

Jego zdaniem najbliższy rywal dobrze czuje się, gdy ma piłkę przy nodze i na takie momenty jego drużyna musi uważać. Widzewiacy na inaugurację sezonu zremisowali w Mielcu ze Stalą 1:1.

"Jesteśmy już po analizie naszego przeciwnika i mamy całkiem niezłą wiedzę na jego temat. Zakładamy, że będą chcieli wywierać na nas presję i zmusić do błędu w momencie posiadania piłki, dlatego musimy być na to przygotowani" - podkreślił.

W Łodzi powinien zagrać Filip Szymczak, który znalazł się poza kadrą meczową.

"Nie byłem jeszcze gotowy do meczu z Górnikiem, co nie zmienia faktu, że trenuję cały czas z drużyną i liczę, że w najbliższym spotkaniu znajdę się w składzie. Wiemy jak się gra na Widzewie, to często są bardzo trudne spotkania. Po zwycięstwie nad Górnikiem jesteśmy pozytywnie nastawieni, czujemy większą pewność siebie, ale też z szacunkiem podejdziemy do najbliższego przeciwnika. Dla nas liczą się tylko trzy punkty" - mówił 22-letni napastnik.

Tymczasem w Lechu szykują się kolejne transfery. Wszystko wskazuje, że drużynę z Poznania opuści dwóch pomocników - Filip Marchwiński i Kristoffer Velde. Piłkarz młodzieżowej reprezentacji Polski obecnie przebywa na testach medycznych we włoskim Lecce i niewykluczone, że jeszcze w piątek podpisze umowę. Duże zainteresowanie jest także wokół Velde - Norweg przez dwa ostatnie sezony był jednym z liderów "Kolejorza".

"Ja oczywiście chciałbym, żeby Velde został w klubie, bo to jest bardzo dobry piłkarz. Z drugiej strony, jeśli pojawi się dobra opcja dla niego i klubu, to może zdarzyć się, że nas opuści. Zobaczymy, co przyniosą najbliższe dni i tygodnie. Myślę, że odejście Velde byłoby dla nas dużą stratą, ale jestem przekonany, że poradzimy sobie z tym i znajdziemy odpowiednie zastępstwo. Taka jest kolej rzeczy - czasami myślisz, że potrzebujemy danego piłkarza, ale kiedy on odchodzi, inni rosną i dostają szansę" - podsumował szkoleniowiec Lecha.

Spotkanie Widzewa z Lechem rozegrane zostanie w sobotę o godz. 20.15.(PAP)

autor: Marcin Pawlicki

lic/ co/