"Pacjenci i ich rodziny, a także społeczeństwo, odczuwają gniew, niepokój i zmęczenie w związku z konfliktem między nieodpowiedzialnym rządem a lekkomyślnymi lekarzami stażystami i wykładowcami medycyny" - napisali przedstawiciele grup we wspólnym oświadczeniu. "W żadnej sytuacji świadczenie usług medycznych dla pacjentów nie powinno zostać zawieszone" - podkreślono.

Od lutego przeszło 11 tys. stażystów, spośród ok. 140 tys. lekarzy, zaprzestało pracy w ramach protestu przeciwko rządowym planom zwiększenia o 2 tys. miejsc limitów na uczelniach medycznych, co ich zdaniem wpłynie na jakość kształcenia specjalistów. Rząd z kolei argumentuje, że jest to konieczne, ponieważ Korea Południowa ma obecnie jeden z najniższych wskaźników lekarzy – 2,1 na 1000 mieszkańców, a społeczeństwo jest jednym z najszybciej starzejących się na świecie.

Stanowisko stażystów poparła część starszych lekarzy i wykładowców uczelni medycznych.

W ramach ogólnokrajowej akcji protestacyjnej zorganizowanej 18 czerwca przez cały dzień 15 proc. z przeszło 36 tys. placówek medycznych i gabinetów w całym kraju nie przyjmowało pacjentów.

Pod koniec czerwca do bezterminowego strajku, polegającego na wstrzymaniu leczenia ambulatoryjnego oraz odwołaniu planowych operacji, dołączyli specjaliści z trzech szpitali uniwersyteckich. Od czwartku w jednej z pięciu największych seulskich klinik zaczęto ograniczać opiekę jedynie do pacjentów w ciężkim stanie.

Agencja Yonhap zaznacza, że mimo powołania przez środowisko medyczne komitetu w celu ustanowienia jednolitego organu przedstawicielskiego dla lekarzy, stażyści i studenci medycyny zbojkotowali tę inicjatywę, twierdząc, że nie odzwierciedla ona odpowiednio ich głosów.

Kim Dzeng Ai, której córka zmaga się z rzadkim schorzeniem, powiedziała, że pacjenci są wykorzystywani jako "pionki" w grze przez lekarzy. "Czy zrobilibyście to, gdyby pacjentami byli wasi synowie i córki?" - powiedziała kobieta, goląc głowę w geście protestu.

Krzysztof Pawliszak (PAP)

krp/ ap/