LM piłkarzy ręcznych – Lijewski: walczyliśmy jak lwy, ale nie zagramy w Final Four
Kielczanie do rewanżowego meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów przystępowali z jednobramkową zaliczką (27:26) ze starcia w Hali Legionów. Pojedynek był istnym dreszczowcem i trzymał w napięciu przez całe spotkanie. Po 30 minutach mistrzowie Polski prowadzili 13:11 i to oni w tym momencie byli bliżej Kolonii.
„Do przerwy było wszystko w porządku. Spodziewaliśmy, że przyspieszą i musieliśmy przetrwać tę nawałnicę. W ataku staraliśmy się zachować spokój, zimną głowę. Gry pasywnej było dzisiaj co nie miara, ale o to chodziło, chcieliśmy zmęczyć rywala w obronie i rzucać, gdy sędziowie mieli podniesioną rękę” – mówił asystent Tałanta Dujszebajewa.
Na początku drugiej części gry niemiecka drużyna odrobiła starty i później wynik przez cały czas oscylował wokół remisu. W głównych rolach wystąpili obaj bramkarze. Andreas Wolff w całym meczu obronił aż cztery rzuty karne, a Siergiej Hernandez z Magdeburga wielokrotnie swoimi interwencjami doprowadzał do rozpaczy polską drużynę.
Na 11 sekund do końcowego gwizdka arbitrów (przy prowadzeniu Magdeburga 23:22) piłkę przejęli goście. Bramka dawała kielczanom awans do Final Four. Trener Industrii wziął czas i rozrysował swoim podopiecznym ostatnią akcję. Jego młodszy syn Daniel podał doArcioma Karaleka, a gdy Białorusin był sam na sam z Hernandezem, sędziowie przerwali grę.
„Nie wiem, co się stało w tej ostatniej akcji. Myślę, że nie zrobiłem błędu kroków, Arciom powinien oddać rzut” – powiedział Daniel Dujshebaev.
„Niestety nie dane nam było wykończyć ostatniej akcji sam na sam z bramkarzem. To była stuprocentowa okazja. Ja uważam, że sędziowie powinni pójść z duchem gry i puścić akcję. Dani, który podawał na koło do Arcioma nie był faulowany, sędzia nie musiał używać gwizdka. Niestety to zrobił…” – dodał Lijewski.
Po 120 minutach rywalizacji obu drużyn w dwumeczu był remis (49:49) i o awansie do Final Four zadecydowały rzuty karne. Po czterech seriach kielczanie prowadzili 3:2 (Wolff obronił rzuty Toma Hornke i Christiana O’Sullivana). Do remisu doprowadził Philipp Weber. Do kolejnego rzutu podszedł Alex Dujshebaev, gdyby trafił kielczanie zagraliby po raz siódmy w Final Four. Jednak jego zamiary wyczuł Hernandez. W dodatkowej serii karnych pomylił się Dylan Nahi, a Wolffa pokonał Omar Magnusson i to obrońcy trofeum zagrają w Kolonii.
„Nie wiem, co powiedzieć po tym meczu. Jestem tak samo rozczarowany i smutny, jak wszyscy sympatycy naszego klubu. Mogę tylko zawodnikom podziękować za wspaniałą walkę. Walczyli jak lwy. Wiedzieliśmy czego spodziewać się po przeciwniku i wiedzieliśmy, jak na to odpowiedzieć. Mieliśmy plan na ten mecz, od początku widać było ogień w naszych oczach. Niestety nie ma nas w Final Four” – podkreślił Lijewski.
„Magdeburg to świetny zespół, znów to udowodnił. My powalczyliśmy, szkoda, bo tak niewiele zabrakło” – dodał smutny młodszy syn pierwszego trenera Industrii.
Do Magdeburga pojechało ponad 600 kieleckich fanów, aby wspierać swój zespół. Stworzyli oni niesamowitą atmosferę w magdeburskiej hali.
„Przed meczem nasi kibice zrobili nam szpaler w drodze do hali, to już podnosiło ciśnienie. To nas pchało do przodu. Niestety, ale nie tym razem” – powiedział II trener polskiej drużyny. „Dziękujemy naszym kibicom, pokazali dzisiaj po raz kolejny, że są najlepsi na świecie” – komplementował kieleckich fanów Daniel Dujshebaev.
Finał Four LM rozgrany zostanie w dniach 8-9 czerwca w Kolonii. Oprócz Magdeburga zagra tam też duński Aalborg HB, który wyeliminował węgierski Telekom Veszprem. Dwóch pozostałych uczestników wyłonią czwartkowe mecze FC Barcelony z Paris Saint-Germain (w pierwszym meczu wygrał hiszpański zespół 30:22) i THW Kiel z Montpellier HB (39:30 dla francuskiej drużyny).(PAP)
Autor: Janusz Majewski
maj/ krys/