Radio Opole » Kraj i świat
2024-04-24, 07:20 Autor: PAP

130 lat temu Władysław Podkowiński zniszczył swój "Szał" - wcześniej obraz wywołał skandal

24 kwietnia 1894 r. malarz Władysław Podkowiński porżnął nożem swój obraz "Szał", który - eksponowany przez 36 dni w sali Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych - wywołał skandal. Niespełna 10 miesięcy później - 5 stycznia 1895 roku - artysta zmarł. Miał 28 lat.

"Szał" - inne tytuły to "Szał uniesień", "Szał marzeń" - to jeden z najbardziej znanych polskich obrazów.


"Na rozhukanym olbrzymim koniu, na jakiejś apokaliptycznej bestii rzuconej w chaos, w zamęt wichrzących się tumanów chmur i mgławic na wpół leży naga kobieta oplótłszy koniowi kark ramionami, tuląc się doń twarzą, piersią, korpusem, cisnąc mu konwulsyjnie boki nogami" - opisał dzieło Podkowińskiego Kazimierz Przerwa-Tetmajer na łamach "Kuriera Codziennego". Podkreślił patriotyczny potencjał konia: "szalonego rumaka godnego (…) na bajeczne boje olbrzymie Króla-Ducha nieść widmo".


Jan Białostocki w pracy "Ikonograficzny rodowód +Szału+", przypomniał, że "obraz nieokiełznanego konia jest tradycyjnie używany w moralizującej ikonografii jako symboliczne przedstawienie +ślepego pożądania+". W końcówce XIX w. była to wiedza powszechna. Anonimowy recenzent z "Kurjera Warszawskiego" skupił się więc na monumentalnych - 3,1 x 2,75 m – wymiarach dzieła: "+Szał uniesień+ jest płótnem poważnych rozmiarów, przedstawiającym kobietę na rozhukanym rumaku. Jest to więc utwór symboliczny".


W "Kraju", wydawanym w Petersburgu, felietonista Urbanus nakreślił wizję kobiety fatalnej: "Ramiona białe, toczone, ponętne (…) oplotła dokoła czarnej szyi rumaka, ściskając ją nimi tak silnie, jak ściskać umie tylko miłość, która jest mocniejsza od śmierci. Twarz kobiety wyraża zmysłowa ekstazę, i jest zarazem: ponętna i straszna.(…) Z głową w tył odrzuconą, z przymknionymi w upojeniu bolesno-rozkosznym oczyma, w uścisku aksamitnych ramion kobieta dusi rumaka, któremu z rozwartych chrap cieknie piana i wysuwa się bezwładnie blady, drętwiejący ozór. (…) Kobietę wyposażył artysta we wszystkie ponęty, w jakie stroi się Venus-Astarte. Jest pełna, biało-różowa, o skórze atłasowo-połyskującej, o stopach drobnych, o liniach konturu miękkich, falujących, lubieżnych. Włosy tej kobiety są płomieniem, a w szalonym pędzie rozwichrzone i w górę wzbite ognistymi językami, zdają się parzyć rumaka". Nie wspomniał o przyodziewku damy – skandalem w tamtej epoce był fakt, że nie było o czym napisać.


Cezary Jellenta, pisarz i krytyk, opisał w tygodniku "Prawda" apetyczną niewiastę o porcelanowej karnacji i podsumował: "Tak wyglądać mogła chyba tylko Leda w chwili, gdy ją Jowisz zamieniony w łabędzia pieścił". "Ale dolna część nogi, od kolana do palców wydaje mi się za sztywna" - ocenił.


Stefan Laurysiewicz, przyjaciel Podkowińskiego, twierdził że artysta z projektem tego płótna nosił się od 1889 r. W 1893 r. kompozycja dojrzała, o czym świadczą cztery zachowane szkice olejne. Dwa są własnością Muzeum Narodowego w Warszawie; kolejny należy do Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu i można go obejrzeć w Muzeum na Zamku w Pieskowej Skale. Ostatni prezentuje Muzeum Mazowieckie w Płocku.


"Szał" został wystawiony w lokalu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych przy ul. Krakowskie Przedmieście na osobnej wystawie, czynnej w godz. 10-16 w od 18 marca do 24 kwietnia 1894 roku. "Komitet Towarzystwa Sztuk Pięknych w uznaniu zasług młodego artysty, połowę dochodu z wystawy przeznacza na jego korzyść" – napisał "Kurjer Warszawski". W dniu otwarcia obejrzało ten obraz ponad tysiąc osób. Łącznie sprzedano ponad 12 tys. biletów. Honorarium Podkowińskiego wyniosło 347 rubli i 77 kopiejek.


Klimat wystawy odzwierciedla relacja Jellenty: "Powiada do mnie pewien pan, który (…) jest obywatelem niezmiernie moralnym, od czasu jak niegodziwa fatalność, uczyniła go wielbicielem płci pięknej czysto platonicznym (…) - Wie pan, nie pojmuję, jak można pokazywać tłumowi twarz tak wyuzdaną, tak bezwstydną, ale ta kobieta wyraźnie tuli się do konia (…). No, po prostu ścisk i natłok i skrzydlate pochwały i nagany takimi chmarami lecą przez powietrze, że człowiek sam przestaje w końcu wiedzieć, co o malowidle trzymać".


"Młody i elegancki mój przyjaciel (…) łykał formalnie ślinkę na widok cudownych, pełnych kształtów kobiety, wymalowanej przez Podkowińskiego i tak się kręcił między ludźmi, jak gdyby chciał czym prędzej dowiedzieć się o jej adresie. Zgadując, że w gorączkowej swej sensacji, nie oszczędzi i mnie uniesień i zachwytów, zagadnąłem pierwszy, kiwając głową. - To ci świństwo dopiero wystawili! i jeszcze każą sobie płacić za to. - Znasz się - odparł szybko - a ja ci powiadam, że dużo bym dał, żebym mógł być na miejscu tego konia… A w każdym razie zamówię u Podkowińskiego coś podobnego do swego gabinetu. A szelma, jak on maluje!" - relacjonuje Jellenta.


Dzieło Podkowińskiego łamało tabu obyczajowe. Plotka niosła, że stanowi dokument niespełnionej namiętności Władysława Podkowińskiego do mężatki z wyższych sfer, Ewy Adolfy Kotarbińskiej, z domu Koskowskiej. Z informacji na stronach genealogicznych wynika, że Ewa urodziła się w 1857 r. tj. była 9 lat starsza od Podkowińskiego. Materiały Pałacu w Chrzęstnem podają, że różnica wieku wynosiła 11 lat.


Była piękną brunetką - miała wśród przodków Ormianina. Córka właścicieli licznych dóbr ziemskich, "zdolna pianistka z dużym wyczuciem grająca romantycznych muzyków", "obyta w towarzystwie i niedostępna", w wieku 28 lat wyszła w 1885 r. za mąż za Miłosza Kotarbińskiego, syna administratora majątku w Chrzęsnem, w którym mieszkali jej rodzice. Prawdopodobnie związek miał cechy mezaliansu. Ale dziewięć lat później, w chwili, gdy powstał "Szał", malarz Miłosz Kotarbiński - mąż Ewy - był już wpływową figurą. Ewa do tej chwili urodziła sześcioro dzieci – z czego przeżyła czwórka; najmłodsza wówczas córka, Zofia Ewa, urodziła się w 1894 r.


Podkowiński bywał w Chrzęsnem oraz sąsiednim majątku w Mokrej Wsi. "Zapraszano go na wakacje, zlecano prace" – powiedziała Iwonie Koniecznej z PAP (2019) Magdalena Czubińska, pełnomocnik d.s. działalności wystawienniczej i kierownik działu sztuki współczesnej Muzeum Narodowego w Krakowie. "Ta materialna baza miała wielkie znaczenie, gdyż Podkowiński wcześnie zaraził się gruźlicą. To była choroba typowa dla jego środowiska, w XIX wieku zapadali na nią często studenci, artyści, ludzie niezamożni. Nie mieli środków na leczenie: zresztą nie było leków… Trzy czwarte gruźlików umierało – reszta żyła w cieniu śmierci" – wyjaśniła.


W 1892 r. doszło do zerwania przyjaznych więzi. "Podkowiński zakochał się w mężatce, żonie przyjaciela. Ona go odtrąciła. Do niczego nie doszło, ale dostał od jej środowiska zakaz kontaktów" - dodała Czubińska.


W 1894 r. Podkowiński namalował "Szał". Zajęło to niespełna trzy miesiące. W ostatnich tygodniach pracy miał zaostrzenie choroby i kilka krwotoków. Jak wspominał dziennikarz A. Aliński z "Tygodnika Ilustrowanego": "widywali go bladego i chudego, ze śladami gorączki na ustach, nie skarżącego się na odchodzące życie i niczego nie żałującego (…). Jego lekarz, dr Hewelke, nie robił żadnej nadziei, wiedziano o tym, mówiono to sobie, ale tego jakoś nie odczuwano. Ale bo jak było myśleć o śmierci tego człowieka wobec szalonego zapału jego do sztuki, wobec niezmordowanej pracowitości, wobec coraz nowych dzieł i pomysłów. Ledwie siłę miał żyć, a on ciągle malował, i co go choroba powaliła na łóżko, wstawał z niego wprost do sztalug".


W czasie wystawy, prasa donosiła o nowych zamówieniach dla Podkowińskiego – a także o tym, że "w przyszłym miesiącu obraz ten zostanie wysłany do salonu paryskiego".Urbanus - dosłownie w przededniu aktu destrukcji - napisał profetyczne: "Jest to szał upojenia zmysłowego, ale odmienny zgoła od szałów klasycznych, średniowiecznych (…). Nie jest to nawet szał romantyczny (…). Tu szał graniczy bezpośrednio ze znanym z psychiatrii szałem niszczycielskim - zabójczym lub samobójczym".


"Dziennik Poznański" doniósł: "Z rana, gdy zaczynał się ruch na wystawie, ukazał się tam twórca +Szału+, i zupełnie spokojnie, jak gdyby chodziło tylko o dodanie lub ujęcie kilku rzutów pędzla na obrazie, – przystawił schodki, a wszedłszy na nie, pokrajał nożem obraz cały".


We wspomnieniach Heleny Kiniorskiej, spisanych na prośbę biografki Podkowińskiego, Wiesławy Wierzchowskiej czytamy: "Rodzina osoby, w której się nieszczęśliwie kochał, dopatrywała się podobieństwa jej z kobietą z +Szału+ i w ostrych słowach potępienia zwróciła się do Podkowińskiego. Ten, nie znosząc nagany i pełen, jak zawsze, dumy… obraz zniszczył".


Wiktor Gomulicki, opisując w "Kraju" wizyty w pracowni Podkowińskiego, wspomniał: "Tak, fatalność (…), która jak dym za płonącą pochodnią, włóczy się za każdym niemal duchem czulszym i doskonalszym. Nie mogę jej tu nazwać po imieniu, ale zaznaczam, że ona to właśnie, w kilkanaście dni potem, włożyła w rękę artysty nóż, którym pokrajał najpiękniejsze swe dzieło".


Sam malarz podawał inne motywy. Dziennikarzowi "Prawdy" Aleksandrowi Świętochowskiemu powiedział: "Obraz mój podobał się publiczności, względem której dotrzymałem też obowiązku i pozostawiłem +Szał+ na wystawie prawie do końca oznaczonego terminu; w tych dniach miał być zdjęty, zamiast więc zwijać go na wałek i schować, wolałem skonstatować zawód doznany, zawód całkiem indywidualny".


Gomulickiemu wyjaśnił: "Było to wyższe ponad wolę moją.(…) Chwila była piekielna. Rozdzierane płótno wydawało głos podobny do krzyku. A gdy w otworze, na kilka łokci długim, błysnęło białe drzewo rusztowania, strach mię zdjął… bo podobne to było do kości, bielejących w rozpłatanym trupie".


Magdalena Czubińska w rozmowie z Iwoną Konieczną podkreśliła, że aż 12 z ogółem 16 cięć nożem Podkowińskiego dosięgło kobiecej postaci. "Przyczynę sam wskazał, rozpoczynając destrukcję od zniszczenia twarzy. Życzliwi artyście nazywali to +dzieciobójstwem artystycznym+, ale przecież to było zabójstwo obrazu w afekcie - zastępcze morderstwo" - wyjaśniła.


Miłość platoniczna – egzaltowana, wyidealizowana - może być niezmiernie silna z tego powodu, że nie może być skonsumowana. A człowiek popada w skrajne wibracje z wielu powodów, emocjonalnych i fizycznych. "Czubińska traktuje więc czyn Podkowińskiego jako przerysowanie XIX-wiecznego romantyzmu, tragiczne i dramatyczne, i dodaje że zaawansowana gruźlica sprzyja neurozie, histerii" - zapisała Konieczna. "Diagnozę należy zostawić psychologom, ale stany miłosne potrafią wtrącić człowieka w otchłań wręcz psychozy; wszyscy znamy +Cierpienia młodego Wertera+" - mówiła Czubinska. "Nie zagłębiajmy się w to zanadto, jestem za pozostawieniem prywatności umarłym… Ale bardzo proszę, niech pani nie zrobi z Podkowińskiego wariata" - powiedziała Koniecznej Magdalena Czubińska.


Już po katastrofie ofiarowywano Podkowińskiemu ok. tysiąca rubli za pokrajane płótno. Ale chociaż brakowało mu pieniędzy na życie i leczenie, malarz nie zgodził się na naprawę dzieła - nie chciał czerpać z niego dochodów. Druga połowa 1894 r. to jego powolne konanie.


Z wspomnień A. Alińskiego w "Tygodniku Ilustrowanym" wynika, że Podkowiński przyspieszał śmierć, wspomagając swą gruźlicę głodówkami oraz celowym przeziębianiem się: "Rano nic nie jadł, odmawiając sobie posiłku – a wieczorem szedł na talerz zupy z kwaśnego mleka. I tak przez cały tydzień. I raz, w chwili, kiedy człowieka gniecie potrzeba szczerości, rzekł mi, zachowując obojętność na twarzy: +Ja nie chcę żyć+" - relacjonował. Za późno w Podkowińskim obudził się instynkt życia: "Ostatni obraz +Marsz pogrzebowy+. Jest to młody człowiek idący za trumną. Ten człowiek roztworzył ramiona rozpaczliwym ruchem i krzyczy. Zobaczycie tę twarz, gdzie od tego krzyku strasznego szczęka wyskakuje ze stawów. To skarga na śmierć. Taka była ostatnia myśl artysty" - opisał Aliński.


Artysta zmarł 5 stycznia 1985 r., nad ranem, o godzinie 2.30 w swojej pracowni, w przeszklonym belwederze pałacu hrabiów Kossakowskich przy ul. Nowy Świat 19 w Warszawie. 7 stycznia 1895 r. odbył się pogrzeb. "Kurjer Warszawski" dał sprawozdanie: "Trumna, ustawiona na czterokonnym wozie żałobnym, tonęła w masie wieńców i bukietów, uwitych z palm, żywych kwiatów i czarnej krepy. Od rogatek trumnę ponieśli na ramionach koledzy. Przy dźwiękach hymnów Moniuszki i Troszla, odśpiewanych przez chór amatorski, zwłoki spuszczono do grobu krewnych śp. Podkowińskiego".


W opublikowanych pośmiertne wspomnieniach podkreślano, że Podkowiński cieszył się "nie tylko uznaniem talentu, lecz i ogólną sympatią". Nazywano jego śmierć od choroby "młodocianą": "Strawiony chorobą piersiową zgasł przedwcześnie ze szkodą sztuki". Przypominano skandal: "Jak mało dotąd był sam w zgodzie z sobą, świadczy pamiętny fakt pocięcia własną ręką wielkiego płótna +Szał uniesień+, znamionującego twórczość oryginalną i głębszą". Nieustannie nawiązywano do niespełnionej miłości. Na okładce "Tygodnika Ilustrowanego" ukazał się portret Podkowińskiego w trakcie malowania +Szału+. Gazety informowały: "Na konkursie Towarzystwa w r.1893 otrzymał Podkowiński za portret pani K. w tualecie czarnej pierwszą nagrodę w sumie 600 rs."


Pani K. to właśnie Ewa Kotarbińska. W trakcie II wojny światowej ten jej portret zaginął i obecnie znajduje się w Rejestrze Dzieł Utraconych.


Z inicjatywy Feliksa Jasieńskiego i Leona Wyczółkowskiego zorganizowano pośmiertną wystawę dorobku Podkowińskiego - ok. 135 prac. Prasa zapowiadała: "Po zniszczonym obrazie +Szał+ pozostały fotografie, które mają być włączone do wystawy". Ostatecznie obraz odrestaurował Witold Urbański.


Scenografia wystawy była dekadencka: cała sala została obita czarnym suknem, a pod już posklejanym +Szałem+ umieszczono autoportret Podkowińskiego, ozdobiony laurem. Wiele prac zostało sprzedanych. Prawdopodobnie wśród kupców był Jasieński, który w następnych latach prezentował w Sukiennicach i w swoim mieszkaniu na ul. Św. Jana np. niektóre dzieła rysunkowe Podkowińskiego z kolekcji – w tym szkice do kompozycji "Taniec szkieletów". Dochód z tej retrospekcji otrzymała matka Podkowińskiego, którą śmierć syna pozbawiła środków utrzymania.


Tuż po śmierci Podkowińskiego zrodziła się legenda artysty odrzuconego. Nie przeszkodziło temu szerokie uznanie dla jego twórczości. Wystarczyło, że Stanisław Przybyszewski zagrzmiał w "Chimerze", że filistrzy "Zabili Podkowińskiego!", co rozpowszechnił później Wacław Nałkowski. "Szał" odbył tournee: matka artysty wypożyczała to dzieło przez pośrednika na liczne wystawy, m.in. w Łodzi, Krakowie, Moskwie i Petersburgu. Krakowski pokaz we wrześniu 1895 r. znalazł odbicie w dramacie Jana Augusta Kisielewskiego "W sieci". Jego bohaterka, Szalona Julka, fizycznie identyfikuje się z bohaterką obrazu. "Podkowińskiego widzieliście +Szał+… szalonego Podkowińskiego szalony +Szał+? (…) …on sam, on, Podkowiński, (…) chwycił mnie za włosy i szarpał, darł, targał (…) tak mnie cudownie bił kopytami swojego czarnego demona".


"Historycy sztuki do końca nie wiedzą, ile powstało szkiców kompozycyjnych tego obrazu. Na polskim rynku aukcyjnym pojawiły się dwa takie dzieła, różniące się stanowczo wymiarami od oryginału - były wielokrotnie mniejsze" - mówi PAP Robert Swaczyński, warszawski marszand. "Pierwsze z nich sprzedało się w 2008 roku za pół miliona złotych. Natomiast trzy lata temu na kolejny szkic symbolistycznego dzieła kolekcjoner musiał już wydać 2.196 miliona zł włącznie z opłatą aukcyjną" - przypomina.


"Kultowa historia +Szału+ sprawia, że niejeden miłośnik twórczości Władysława Podkowińskiego wydałby miliony na ten obiekt. Według wielu obserwatorów rynku dzieł sztuki taki obraz jest bezcenny i byłby hitem, nawet w skali światowej. Trudno przewidzieć, jaką kwotę mógłby osiągnąć na aukcji. Według mnie przekroczyłby znacznie kilkanaście milionów złotych" - podsumowuje Swaczyński.


Dziś "Szał" wart jest "każde pieniądze". "Jaką cenę rzuciłby właściciel, taka będzie zapłacona. Ale ceny przecież nie ma… To obraz rangi muzealnej, a do tego niesie treść uniwersalną i mógłby wzbudzić zainteresowanie na rynku międzynarodowym, chociaż sztuka XIX wieku budzi znacznie mniejsze zainteresowanie niż współczesna" – mówi PAP Mikołaj Konopacki, właściciel "Pragalerii".


Konopacki zna problem wyceny dzieł do celów ubezpieczeniowych i uważa to za wróżenie z fusów. "Takich obiektów jak +Szał+ nie ma na rynku i nie będzie. To element naszego dziedzictwa kulturowego, kawałek Polski, naszej historii. Na ile można wycenić +Bitwę pod Grunwaldem+?" – pyta retorycznie. Przypomina, że najdroższy obraz Matejki sprzedano niedawno za ponad 10 mln zł, a obraz Łempickiej za 11,6 mln euro. "Takich dzieł nie ma w obrocie na rynku, ale gdyby się pojawiły, to wchodzą w grę dziesiątki milionów złotych czyli sumy rzędu 10-20 milionów euro" – ocenia Konopacki. (PAP)


Paweł Tomczyk. Iwona L. Konieczna


iko/ pat/ aszw/


Kraj i świat

2024-05-06, godz. 09:50 Ranking ATP - Hurkacz wciąż dziewiąty, awans Rublowa na szóste miejsce Hubert Hurkacz wciąż zajmuje dziewiąte miejsce w światowym rankingu tenisistów. Liderem pozostał Serb Novak Djokovic. W pierwszej piątce nie zaszły zmiany… » więcej 2024-05-06, godz. 09:40 Pomorska policja: przez majowy weekend zatrzymano 86 nietrzeźwych kierowców Od 30 kwietnia do 5 maja na pomorskich drogach zatrzymano 86 nietrzeźwych kierowców. W trakcie działań 'Majówka 2024' policjanci pracowali na miejscu 33 wypadków… » więcej 2024-05-06, godz. 09:40 Media: Francja wysłała około 100 żołnierzy do obwodu donieckiego na Ukrainie Francja wysłała do Słowiańska na wschodzie Ukrainy około 100 żołnierzy z 3. pułku piechoty Legii Cudzoziemskiej; mają oni pomóc armii ukraińskiej w… » więcej 2024-05-06, godz. 09:40 Robin Williams wstawił się za młodą gwiazdą „Pani Doubtfire”, gdy wyrzucono ją ze szkoły Ponad 30 lat po premierze komedii „Pani Doubtfire”, występujący w niej młodzi aktorzy spotkali się razem przy okazji nagrywania podcastu „Brotherly Love”… » więcej 2024-05-06, godz. 09:40 Policja podsumowała majówkę: 401 wypadków, 34 ofiary i 460 rannych W czasie sześciu dni majówki na polskich drogach doszło do 401 wypadków, w których zginęły 34 osoby, a 460 zostało rannych - poinformował PAP nadkom… » więcej 2024-05-06, godz. 09:30 Textron Aviation podnosi poziom obsługi klienta, prezentując globalny obiekt dystrybucji części po rozbudowie (Med… WICHITA, Kansas--(BUSINESS WIRE)-- Firma Textron Aviation poinformowała dzisiaj o wielkim otwarciu swojego największego obiektu dystrybucyjnego, położonego… » więcej 2024-05-06, godz. 09:30 Minister rolnictwa: strajk rolników ma podłoże polityczne Protesty rolników, to w dużej mierze inicjatywa polityczna, która ma służyć podtrzymaniu napięcia przed wyborami europejskimi - stwierdził minister rolnictwa… » więcej 2024-05-06, godz. 09:30 Kierwiński: rozważałbym możliwość zatrudnienie obcokrajowców w Policji jako pracowników cywilnych Rozważałbym możliwość zatrudnienie w Policji obcokrajowców mieszkających na terytorium Polski jako pracowników cywilnych - powiedział w poniedziałek… » więcej 2024-05-06, godz. 09:20 Krystyna Janda: w "Zapiskach z wygnania" opowiadamy coś, co nas dotyka 'Zapiski z wygnania' wzięły się z prywatnej potrzeby. Zależało nam, żeby opowiedzieć coś, co nas dotyka, co jest wykreślone z podręczników - powiedziała… » więcej 2024-05-06, godz. 09:20 Textron Aviation podnosi poziom obsługi klienta, prezentując globalny obiekt dystrybucji części po rozbudowie (Med… WICHITA, Kansas--(BUSINESS WIRE)-- Firma Textron Aviation poinformowała dzisiaj o wielkim otwarciu swojego największego obiektu dystrybucyjnego, położonego… » więcej
1234567
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »