W. Brytania/ Partia Pracy chce wrócić do sztandarowego planu byłego premiera Johnsona
W artykule opublikowanym w dzienniku "The Times" lider Partii Pracy Keir Starmer i jego zastępczyni Angela Rayner zarzucili obecnemu premierowi Rishiemu Sunakowi, że to on jako minister finansów w rządzie Johnsona (2019-2022) doprowadził do utrącenia planu.
Pisząc o nierównościach między regionami, zwrócili uwagę, że średnia przewidywana długość życia w Blackpool w północno-zachodniej Anglii jest aż o 10 lat niższa niż w centrum Londynu, a wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii nie może się opierać tylko na sektorze finansowym w londyńskim City.
"Torysi zaczęli to rozumieć, publikując białą księgę dotyczącą wyrównywania szans. Wiele zawartych w niej analiz było dobrych. Były też fragmenty, które trafnie mówiły o tym, jak Wielka Brytania musi rozwijać wszystkie części kraju. Ale polityka ta została zabita w momencie narodzin przez ówczesnego ministra finansów Rishiego Sunaka, który odmówił jej poparcia, (a także) przez chaos i korupcję rządu torysów pod rządami Johnsona oraz brak możliwości przyznania regionom narzędzi, które mogłyby ją urzeczywistnić" - napisali Starmer i Rayner.
Wyrównywanie życiowych szans było sztandarową obietnicą Partii Konserwatywnej, kierowanej wówczas przez Johnsona, przed wyborami do Izby Gmin w grudniu 2019 roku. To dzięki tej propozycji ugrupowanie przyciągnęło do siebie wiele tradycyjnie głosujących na Partię Pracy okręgów w północnej i środkowej Anglii, a w konsekwencji uzyskało najwyższy odsetek poparcia od 40 lat.
Jednak w opublikowanym dwa tygodnie temu raporcie posłowie z komisji finansów publicznych zwrócili uwagę, że wydano tylko 10 proc. pieniędzy obiecanych na inwestycje mające wyrównać poziom rozwoju między poszczególnymi częściami kraju i nie ma jasnych przykładów, co udało się zrealizować.
"Pod naszym przywództwem Partia Pracy ponownie rozpali ogień w naszych regionach i uruchomi silniki Wielkiej Brytanii" - obiecali Starmer i Rayner. Zapowiedzieli rozszerzenie decentralizacji w Anglii, aby dać "lokalnym liderom narzędzia potrzebne do turbodoładowania ich obszarów". Podkreślili, że lokalne władze najlepiej znają swój obszar, więc otrzymają kontrolę nad sprawami transportu, mieszkalnictwa i planowania, wsparcia zatrudnienia i energią.
Pozostająca od 2010 roku w opozycji Partia Pracy od wielu miesięcy ma w sondażach ok. 20 punktów proc. przewagi nad konserwatystami i wszystko wskazuje na to, że przejmie władzę po tegorocznych wyborach do Izby Gmin.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ akl/