Za „śląskiego kołocza” do prokuratury?
– Teraz ten, kto do niego nie przystąpił, a będzie sprzedawał regionalny smakołyk o nazwie śląski kołocz bądź kołacz, podlega karze ograniczenia wolności lub grzywny – wyjaśnia Andrzej Pawłowicz, wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych.
– Jeśli ktoś nie ma takiego certyfikatu, nie wolno mu używać przyrostka „śląski". To jest zastrzeżona nazwa geograficzna. Wolno produkować kołocz lub kołacz – wyjaśnia Pawłowicz.
Na razie opolska inspekcja nie otrzymała zgłoszenia o bezprawnym używaniu nazwy śląski kołocz. Ale inspektorzy będą reagować na takie sygnały. – Mogą ukarać grzywną, wystawiając decyzję na właściciela sklepu, ewentualnie przekazać sprawę do prokuratury i wtedy już grozi kara ograniczenia wolności – tłumaczy Pawłowicz.
Obecnie do Konsorcjum Śląskiego Kołocza należy kilkunastu piekarzy na Opolszczyźnie. Mając certyfikat, czyli specjalne świadectwo jakości, muszą wypiekać produkt według określonej receptury.
Podobny problem mieli górale. Ich oscypek też jest zarejestrowanym produktem regionalnym. Ci producenci, którzy lekceważyli obowiązek uzyskania certyfikatu, musieli liczyć się z konsekwencjami prawnymi.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Piotr Wójtowicz (oprac. WK)