Zła sytuacja firm budowlanych odbija się na gminach
– W przypadku umowy podpisanej z generalnym wykonawcą, to jemu się płaci. Natomiast to, co on robi z otrzymanymi pieniędzmi nie jest już sprawą samorządu. Zresztą, w świetle aktualnych przepisów nic z tym nie można zrobić – mówili samorządowcy.
– Wyłonieni na zasadzie przetargu czy zgłoszeni w czasie pracy podwykonawcy mieli w zasadzie takie same prawa jak generalny wykonawca. Mogli żądać od inwestora zapłaty bezpośrednio – mówił Bartłomiej Kostrzewa, wiceburmistrz Niemodlina.
Zdarza się, że firmy upadają po zakończeniu inwestycji. Liczba robót budowlanych, np. w porównaniu do sytuacji 2-3 lata temu, drastycznie spadła. Wiele inwestycji wycenianych jest poniżej kosztorysów inwestorskich.
– Nie odczuwam tej sytuacji na terenie gminy Biała – przekonywał jednak burmistrz Arnold Hindera. – Gmina ma trudności i raczej nie ma możliwości uzyskać informacje o sytuacji finansowej określonej firmy.
Dionizy Duszyński zdaje sobie sprawę z tego, że podwykonawcy często nie otrzymują pieniędzy i przez to mogą popadać w kłopoty finansowe. Leszek Wiącek, burmistrz Wołczyna stwierdził jednak, że winne jest nieprecyzyjne prawo. Ratunkiem przed nierzetelnymi firmami może być wymiana między samorządami informacji o rzetelności firm wybieranych podczas przetargów.
Posłuchaj rozmowy:
Piotr Wrona (oprac. KK)