Praca jest, ale chętnych brak. Strzeleckie firmy głowią się, gdzie znaleźć chętnych
Brakuje rąk do pracy w Strzelcach Opolskich. Podczas gdy niektóre samorządy w regionie borykają się z dużym bezrobociem, strzeleckie firmy od kilku lat mają problemy ze znalezieniem specjalistów przemysłowych i pracowników z niskimi kwalifikacjami.
Wynika to z rozbudowy i inwestycji największych strzeleckich firm, a co za tym idzie, potrzeby obsadzenia kolejnych stanowisk.
– W grupie siedmiu procent bezrobotnych najwięcej jest osób bez kwalifikacji – mówi Henryk Czempiel, kierownik referatu Inicjatyw Gospodarczych i Promocji strzeleckiego urzędu miejskiego.
- Ta grupa pozostaje na bezrobociu ze względu na niechęć do pracy lub naprawdę niskie kwalifikacje. Firmy deklarują jednak wyszkolenie pracowników na własny koszt i traktowanie ich jako początkujących. To jest wartość dodana do niskich pensji, bo po jakimś czasie oni będą bardziej wykwalifikowani i zdobędą doświadczenie. Wtedy mogliby poszukać lepszej pracy - dodaje.
Czempiel zwraca uwagę, że pracownicy zza wschodniej granicy nie rozwiązują całego problemu.
- Wiele tutejszych firm robi to, bo są pewne procedury i możliwości ściągania pracowników z Europy Wschodniej. Nie da się jednak ściągnąć nagle dużej liczby osób, a poza tym pracodawcy woleliby mieć pracowników stałych, bo kadra zagraniczna raczej nie pozostanie na długie lata. Każda firma chciałaby mieć natomiast stałych pracowników - tłumaczy.
Jak przekonuje Czempiel, burmistrz Tadeusz Goc jest zwolennikiem budowania mieszkań dla pracowników, a w kosztach miałby partycypować samorząd i właśnie zakłady.
Dodajmy, że teraz niektóre firmy dowożą zatrudnioną kadrę z sąsiednich powiatów czy nawet województwa śląskiego.
– W grupie siedmiu procent bezrobotnych najwięcej jest osób bez kwalifikacji – mówi Henryk Czempiel, kierownik referatu Inicjatyw Gospodarczych i Promocji strzeleckiego urzędu miejskiego.
- Ta grupa pozostaje na bezrobociu ze względu na niechęć do pracy lub naprawdę niskie kwalifikacje. Firmy deklarują jednak wyszkolenie pracowników na własny koszt i traktowanie ich jako początkujących. To jest wartość dodana do niskich pensji, bo po jakimś czasie oni będą bardziej wykwalifikowani i zdobędą doświadczenie. Wtedy mogliby poszukać lepszej pracy - dodaje.
Czempiel zwraca uwagę, że pracownicy zza wschodniej granicy nie rozwiązują całego problemu.
- Wiele tutejszych firm robi to, bo są pewne procedury i możliwości ściągania pracowników z Europy Wschodniej. Nie da się jednak ściągnąć nagle dużej liczby osób, a poza tym pracodawcy woleliby mieć pracowników stałych, bo kadra zagraniczna raczej nie pozostanie na długie lata. Każda firma chciałaby mieć natomiast stałych pracowników - tłumaczy.
Jak przekonuje Czempiel, burmistrz Tadeusz Goc jest zwolennikiem budowania mieszkań dla pracowników, a w kosztach miałby partycypować samorząd i właśnie zakłady.
Dodajmy, że teraz niektóre firmy dowożą zatrudnioną kadrę z sąsiednich powiatów czy nawet województwa śląskiego.