Dwie kędzierzyńsko-kozielskie kotłownie pozostaną gazowe. Przynajmniej na razie
Nie ma w planach budowy kotłowni węglowych w Koźlu i Blachowni. Te dwie dzielnice Kędzierzyna-Koźla są ogrzewane z kotłowni zasilanych gazem ziemnym.
Mieszkańcy płacą więc za ciepło zdecydowanie więcej niż na osiedlach: Azoty, Pogorzelec czy Śródmieście.
Budowa nowych kotłowni wymagałaby również nowej podziemnej magistrali między źródłem - Azotami - a Blachownią czy Koźlem.
- To są bardzo duże odległości, a nie ma zewnętrznego źródła finansowania - mówi Jolanta Gądek-Rypel, prezes Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej w Kędzierzynie-Koźlu.
- Zapisy perspektywy unijnej na lata 2014-2020 nie dają takiej możliwości w Regionalnym Programie Operacyjnym ani w dużym programie Infrastruktura i Środowisko. Nacisk jest tam położony przede wszystkim na efektywność energetyczną - tłumaczy.
Gądek-Rypel dodaje, że wykonano specjalną analizę tej inwestycji.
- To jest kilkadziesiąt milionów złotych, jeżeli chodzi o pociągnięcie magistrali ze źródła, czyli z Azotów do Koźla. Do tego dochodzi kwestia terenów zalewowych, przejście przez Odrę, służebność przesyłu czy zgoda właścicieli działek. Tu nie chodzi wyłącznie o koszt wybudowania kilometra sieci, tak jak robimy to przy budowie sieci i przyłącza w ramach programu KAWKA - zaznacza.
Prezes MZEC zwraca uwagę na wciąż spadającą cenę gazu. - Tendencje rynkowe znajdą odzwierciedlenie w kosztach ogrzewania Blachowni i Koźla - zapewnia Gądek-Rypel.
Budowa nowych kotłowni wymagałaby również nowej podziemnej magistrali między źródłem - Azotami - a Blachownią czy Koźlem.
- To są bardzo duże odległości, a nie ma zewnętrznego źródła finansowania - mówi Jolanta Gądek-Rypel, prezes Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej w Kędzierzynie-Koźlu.
- Zapisy perspektywy unijnej na lata 2014-2020 nie dają takiej możliwości w Regionalnym Programie Operacyjnym ani w dużym programie Infrastruktura i Środowisko. Nacisk jest tam położony przede wszystkim na efektywność energetyczną - tłumaczy.
Gądek-Rypel dodaje, że wykonano specjalną analizę tej inwestycji.
- To jest kilkadziesiąt milionów złotych, jeżeli chodzi o pociągnięcie magistrali ze źródła, czyli z Azotów do Koźla. Do tego dochodzi kwestia terenów zalewowych, przejście przez Odrę, służebność przesyłu czy zgoda właścicieli działek. Tu nie chodzi wyłącznie o koszt wybudowania kilometra sieci, tak jak robimy to przy budowie sieci i przyłącza w ramach programu KAWKA - zaznacza.
Prezes MZEC zwraca uwagę na wciąż spadającą cenę gazu. - Tendencje rynkowe znajdą odzwierciedlenie w kosztach ogrzewania Blachowni i Koźla - zapewnia Gądek-Rypel.