Tymczasowy brak dotacji to dobry czas na inwestycje samorządów
Tak było w przypadku budowy kanalizacji w sołectwie Dziergowice (to gmina Bierawa). Wartość prac pierwszego etapu oceniono na 9 milionów złotych, a najtańsza spośród 17 ofert opiewała na niecałe 4 miliony złotych.
- Widzimy, że podobne zadanie da się wykonać z niewielkim zyskiem, ale na dłuższą metę to nic dobrego - mówi Krzysztof Ficoń, wójt Bierawy.
- W związku z tym my musimy zagwarantować nadzór. W międzyczasie zmieniliśmy specyfikację inspektora nadzoru, który pierwotnie miał pojawiać się tam co najmniej dwa razy w tygodniu i kiedy będzie potrzeba, a teraz musi być codziennie na placu budowy - dodaje.
Przetarg na realizację drugiego etapu budowy kanalizacji cieszył się jeszcze większym zainteresowaniem, bo zgłosiły się 23 firmy. - W tym przypadku kosztorys mówił o około sześciu milionach złotych - zaznacza Ficoń.
- Jesteśmy w trakcie weryfikacji, ale najtańsza oferta to około 2,7 miliona złotych, więc znów mamy ponad 50 procent zjazdu cenowego. Najważniejsze jest jednak, że nie tylko jedna firma złożyła taką propozycję, bo w całej puli pojawiło się kilkanaście równie niskich ofert. Później zapytaliśmy, czemu tak jest i usłyszeliśmy, że nie ma na rynku pieniądza i w związku z tym nie ma prac - tłumaczy.
Wójt Bierawy zwraca uwagę, że wszystkie 12 sołectw gminy będzie podłączonych do kanalizacji przed końcem trwającej kadencji. - Po Dziergowicach zostanie nam tylko wykonanie prac w Lubieszowie - tłumaczy Ficoń.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak