Rękodzielnicy nie są krezusami
- Pokazujemy wyroby naszych pracowni rękodzieła m.in. ceramikę i dekupaż – mówi przedstawicielka warsztatów terapii zajęciowej z Głuchołaz. – Udaje się bardzo dużo rzeczy sprzedać, ale my nie mamy wysokich cen.
Żeby zaprezentować się w Prudniku, mieszkaniec Ostrowca Świętokrzyskiego pokonał 400 kilometrów. Jak nam powiedział, nie chodzi mu o zarobek, a raczej o satysfakcję, że może coś pokazać: - Sprzedaję wyroby m.in. z bursztynu. Chcę tylko zarobić na hotel i przejazd.
Na swoim stoisku Dorota Mateusiak z Siemianowic Śląskich sprzedaje kolekcjonerskie miniatury wnętrz: – Jestem bardzo zadowolona z tej wystawy. Da się tutaj zarobić, chociaż nie są to duże pieniądze. My raczej przyjechaliśmy tutaj żeby się wystawić - mówi.
Ceramikę i wyroby z drewna prezentuje w Prudniku rękodzielnik z Głuszycy: - Tutejszy rynek nabywców jest słaby, a decyduje o tym zasobność portfela mieszkańców. Ludzie często porównują nasze wyroby do chińskich, a tej konkurencji nie przeskoczymy – stwierdził wystawca z powiatu wałbrzyskiego.
Duża frekwencja wystawców w Prudniku związana jest m.in. z ugruntowaną marką tej imprezy oraz niewielkimi kosztami udziału w niej. Wystawę twórców ludowych i rzemiosła artystycznego zakończy w niedzielę rozstrzygnięcie konkursów o tytuł: „Najciekawszego stoiska wystawowego” oraz „Najlepszej potrawy regionalnej”. Patronem medialnym tego wydarzenia jest Radio Opole.
Posłuchaj naszych rozmówców:
Jan Poniatyszyn