Kolejarz Opole walkowerem wygrywa w Rzeszowie. Gospodarze nie przygotowali toru
Choć dzisiaj (06.06) w Rzeszowie świeciło słońce, to organizatorzy zawodów żużlowych nie zdołali przygotować toru do bezpiecznego ścigania. Od początku dużo wątpliwości budził stan nawierzchni na drugim łuku. Mimo ponad godzinnych prac nie udało się doprowadzić toru zgodnego z regulaminem i jury zawodów postanowiło o odwołaniu spotkania, jednocześnie przyznając Kolejarzowi walkowera.
- Uważam, że tor był po prostu niebezpieczny – mówi kapitan opolskiego zespołu Oskar Polis. – Na początku wydawało się, że tor jest w porządku. Jednak później jak na niego wyszliśmy to okazało się, że jest zupełnie inaczej. Była tragedia. Przy krawężniku było bardzo miękko, była guma. Cała nasza drużyna i niektórzy zawodnicy z Rzeszowa, choć nie mogli tego głośno powiedzieć, stwierdziła, że lepiej to spotkanie odwołać. Meczów jest jeszcze wiele w sezonie i nie warto tak bardzo ryzykować.
Z taką interpretacją nie zgadza się zawodnik rzeszowskiego klubu Patryk Rolnicki.
- Ten tor wyglądał jak każdy inny – mówi Rolnicki. – Nie będzie nigdy pięknie, ładnie i twardo. Tak tutaj po prostu w Rzeszowie jest. Z mojego punktu widzenia tragedii nie było. Jesteśmy na tyle wszyscy doświadczeni, że wiemy jak sobie w takich sytuacjach poradzić. Mogliśmy ten mecz odjechać normalnie, a nie jak wprowadzili taką dramaturgię niektórzy.
Walkower w Rzeszowie oznacza, że opolanie w czwartej kolejce dopiszą do swego dorobku po raz czwarty komplet punktów. Jak zaznacza menadżer Kolejarza Piotr Mikołajczak w tych okolicznościach trudno się jednak z nich cieszyć.
- Nie jestem z tego zadowolony – mówi Mikołajczak. – Chcieliśmy te zawody odjechać i wygrać w sportowej rywalizacji. Gospodarze robili, co mogli, ale nie byli w stanie doprowadzić toru, aby był bezpieczny. Trudno. Jury podjęło taką decyzję, a zdrowie zawodników jest najważniejsze.
Po 4. Kolejkach 2. Ligi Żużlowej Kolejarz Opole ma na swoim koncie 8 punktów i jest liderem tabeli.
Z taką interpretacją nie zgadza się zawodnik rzeszowskiego klubu Patryk Rolnicki.
- Ten tor wyglądał jak każdy inny – mówi Rolnicki. – Nie będzie nigdy pięknie, ładnie i twardo. Tak tutaj po prostu w Rzeszowie jest. Z mojego punktu widzenia tragedii nie było. Jesteśmy na tyle wszyscy doświadczeni, że wiemy jak sobie w takich sytuacjach poradzić. Mogliśmy ten mecz odjechać normalnie, a nie jak wprowadzili taką dramaturgię niektórzy.
Walkower w Rzeszowie oznacza, że opolanie w czwartej kolejce dopiszą do swego dorobku po raz czwarty komplet punktów. Jak zaznacza menadżer Kolejarza Piotr Mikołajczak w tych okolicznościach trudno się jednak z nich cieszyć.
- Nie jestem z tego zadowolony – mówi Mikołajczak. – Chcieliśmy te zawody odjechać i wygrać w sportowej rywalizacji. Gospodarze robili, co mogli, ale nie byli w stanie doprowadzić toru, aby był bezpieczny. Trudno. Jury podjęło taką decyzję, a zdrowie zawodników jest najważniejsze.
Po 4. Kolejkach 2. Ligi Żużlowej Kolejarz Opole ma na swoim koncie 8 punktów i jest liderem tabeli.