Nieudana inauguracja w Okrąglaku. Koszykarze Weegree ulegli rezerwom Śląska Wrocław
Nieudaną inaugurację sezonu u siebie zaliczyli drugoligowi koszykarze Weegree AZS-u Politechniki Opolskiej. Zespół Jędrzeja Sudy uległ w spotkaniu 2. kolejki drugiej drużynie WKS-u Śląsk 74:85.
Od początku spotkania to rywale z Wrocławia dyktowali tempo gry. Mocno weszli w mecz, co udowodniły pierwsze punkty zdobyte przez drużynę gości już w 1. minucie spotkania. Za 3 punty do kosza trafił Maksym Zagórski. To był początek drogi przez mękę opolskich koszykarzy. Śląsk grał szybko, a młodzi zawodnicy tej drużyny wyprzedzali akademików o krok. Pierwszą kwartę skończyli wygrywając 19:12.
Druga odsłona spotkania nie przyniosła niespodzianek. Opolanie próbowali nadrobić stratę punktów, ale bezskutecznie. Nie pomogły rzuty za 3 punkty Jarosława Pawłowskiego czy kapitana drużyny Weegree Adama Cichonia. Na przerwę schodzili przegrywając 30:39.
Trzecia kwarta przyniosła powiew nowej energii w obu zespołach. Szybkie akcje i dużo fauli, które kończyły się rzutami osobistymi - tak można skrócić przebieg tej części spotkania. Opolanie zaczęli nadrabiać straty punktowe i udało im się zremisować z przyjezdnymi 23:23.
W ostatniej odsłonie drużyny za wszelką cenę chciały pokazać swoją siłę. Zremisowana trzecia kwarta sprawiła, że opolanie dostali skrzydeł i za sprawą celnego rzutu Wojciecha Chmielarza remisowali z wrocławianami 65:65. Dzięki celnemu rzutowi Wojciecha Barycza wysunęli się na prowadzenie. Jednak wrocławianie szybko odzyskali siły i ostatecznie wygrali ostatnią część spotkania 24:21.
Jak mówił kapitan drużyny Weegree AZS-u Politechniki Opolskiej Adam Cichoń, w meczu zabrakło konsekwencji i nadążenia za zespołem gości.
- To byli młodzi chłopcy, więc troszkę nam nie leżeli, bo jednak biegają, są szybsi od nas. Troszkę ta ich gra jest chaotyczna, szybka. Szybkie podania, szybkie rzuty, nie mogliśmy się przy tym odnaleźć. Chcemy awansować, ale jeżeli nie weźmiemy się do roboty, to nie będzie tak łatwo. Dajemy sobie rzucić na trudnej hali 85 punktów. Chłopcy rzucają z wolnych pozycji, myślę, że to było głównym powodem, przez który to jednak oni są wygranymi, nie my.
Kolejny mecz Weegree rozegra na wyjeździe. Zmierzy się wtedy z zespołem KS-u Kosz Pleszew.
Druga odsłona spotkania nie przyniosła niespodzianek. Opolanie próbowali nadrobić stratę punktów, ale bezskutecznie. Nie pomogły rzuty za 3 punkty Jarosława Pawłowskiego czy kapitana drużyny Weegree Adama Cichonia. Na przerwę schodzili przegrywając 30:39.
Trzecia kwarta przyniosła powiew nowej energii w obu zespołach. Szybkie akcje i dużo fauli, które kończyły się rzutami osobistymi - tak można skrócić przebieg tej części spotkania. Opolanie zaczęli nadrabiać straty punktowe i udało im się zremisować z przyjezdnymi 23:23.
W ostatniej odsłonie drużyny za wszelką cenę chciały pokazać swoją siłę. Zremisowana trzecia kwarta sprawiła, że opolanie dostali skrzydeł i za sprawą celnego rzutu Wojciecha Chmielarza remisowali z wrocławianami 65:65. Dzięki celnemu rzutowi Wojciecha Barycza wysunęli się na prowadzenie. Jednak wrocławianie szybko odzyskali siły i ostatecznie wygrali ostatnią część spotkania 24:21.
Jak mówił kapitan drużyny Weegree AZS-u Politechniki Opolskiej Adam Cichoń, w meczu zabrakło konsekwencji i nadążenia za zespołem gości.
- To byli młodzi chłopcy, więc troszkę nam nie leżeli, bo jednak biegają, są szybsi od nas. Troszkę ta ich gra jest chaotyczna, szybka. Szybkie podania, szybkie rzuty, nie mogliśmy się przy tym odnaleźć. Chcemy awansować, ale jeżeli nie weźmiemy się do roboty, to nie będzie tak łatwo. Dajemy sobie rzucić na trudnej hali 85 punktów. Chłopcy rzucają z wolnych pozycji, myślę, że to było głównym powodem, przez który to jednak oni są wygranymi, nie my.
Kolejny mecz Weegree rozegra na wyjeździe. Zmierzy się wtedy z zespołem KS-u Kosz Pleszew.