Opolska twierdza nadal niezdobyta. Gwardia lepsza od Wybrzeża
Szczypiorniści Gwardii Opole pozostają niezwyciężeni na własnym parkiecie. Tym razem po emocjonującym meczu pokonali Wybrzeże Gdańsk 27:24 w meczu 10. kolejki PGNiG Superligi.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gwardzistów, którzy rozpoczęli od prowadzenia 2:1 i systematycznie je zwiększali. Od gdańskich defensorów i golkipera skuteczniejsi byli Antoni Łangowski i Mateusz Morawski, a opolską "świątynię" bezbłędnie murował niezawodny Adam Malcher. Zawodnicy Rafała Kuptela wygrywali po 11. minutach 6:2, w 21. było 11:4, a do szatni drużyny schodziły przy stanie 15:8 dla gospodarzy.
Na początku drugiej partii bramkarza Wybrzeża pokonali Łangowski i Lemaniak, ale od 35. minuty w szeregi opolan wkradło się rozluźnienie, zaczęli popełniać błędy i na parkiecie widoczni byli przede wszystkim goście. W ciągu siedmiu kolejnych minut gdańszczanie zdobyli aż 8 bramek, a opolska drużyna tylko 2 i na tablicy wyników było 18:16 dla miejscowych. Trener Kuptel poprosił o czas i przekazał uwagi zespołowi, który znów odskoczył rywalom - na 20:16, ale czujni szczypiorniści z Gdańska nie dawali za wygraną i w 58. minucie zbliżyli się na 22:25. Gwardziści zachowali jednak zimną krew i dwa punkty pozostały w stolicy regionu.
- W pierwszej połowie zagraliśmy świetne zawody, drugą część też zaczęliśmy bardzo dobrze, ale nie wiem czy w naszej głowie pojawiło się - dobra dowieźmy ten mecz - i Gdańsk mógł wykorzystać tę szansę, bo zrobiło się bardzo nerwowo. Dysponowaliśmy dziś dosyć okrojoną ławką, wypadło nam dwóch podstawowych zawodników, ale los i szczęście były po naszej stronie i po raz kolejny rewelacyjnie spisywał się Adam Malcher - mówi Antoni Łangowski.
Gwardia umocniła się na 3. pozycji w grupie pomarańczowej, a kolejny mecz - o trzy punkty - rozegra na wyjeździe z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.
Na początku drugiej partii bramkarza Wybrzeża pokonali Łangowski i Lemaniak, ale od 35. minuty w szeregi opolan wkradło się rozluźnienie, zaczęli popełniać błędy i na parkiecie widoczni byli przede wszystkim goście. W ciągu siedmiu kolejnych minut gdańszczanie zdobyli aż 8 bramek, a opolska drużyna tylko 2 i na tablicy wyników było 18:16 dla miejscowych. Trener Kuptel poprosił o czas i przekazał uwagi zespołowi, który znów odskoczył rywalom - na 20:16, ale czujni szczypiorniści z Gdańska nie dawali za wygraną i w 58. minucie zbliżyli się na 22:25. Gwardziści zachowali jednak zimną krew i dwa punkty pozostały w stolicy regionu.
- W pierwszej połowie zagraliśmy świetne zawody, drugą część też zaczęliśmy bardzo dobrze, ale nie wiem czy w naszej głowie pojawiło się - dobra dowieźmy ten mecz - i Gdańsk mógł wykorzystać tę szansę, bo zrobiło się bardzo nerwowo. Dysponowaliśmy dziś dosyć okrojoną ławką, wypadło nam dwóch podstawowych zawodników, ale los i szczęście były po naszej stronie i po raz kolejny rewelacyjnie spisywał się Adam Malcher - mówi Antoni Łangowski.
Gwardia umocniła się na 3. pozycji w grupie pomarańczowej, a kolejny mecz - o trzy punkty - rozegra na wyjeździe z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.