Choć to KPR Gwardia była faworytem, o wygraną nie przyszło łatwo. Do przerwy było tylko 12:11. Mecz się ledwo rozpoczął, a podopieczni Rafała Kuptela przegrywali 0:3. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie znakomita gra w bramce Adama Malchera. Na szczęście po 10 minutach gwardziści zaczęli trafiać, między innymi za sprawą młodego skrzydłowego Karola Siwaka, który do przerwy miał na koncie 4 bramki. Gwardia uciekła na 9:5 i wydawało się, że najgorsze ma za sobą. Niestety znów proste błędy pozwoliły gościom na odrabianie strat, a wynik oscylował w granicach remisu.

Kiedy po 10 minutach drugiej części gry, w której doskonale bronił Malcher, Gwardia wyszła na prowadzenie 18:13 wydawało się, że jej przewaga będzie tylko rosnąć. Niestety kibice znów musieli uzbroić w cierpliwość w oczekiwaniu na kolejne gole. Przez kolejnych 10 minut Gwardia zdobyła ich bowiem 3 a rywal 5.

Trener Kuptel w tym okresie wpuścił do gry młodszą część kadry, ale w ostatniej fazie powrócił do doświadczonych graczy, którzy zdobyli decydujące bramki. Najpierw dwa razy Kamil Mokrzki i silnym rzutem z 10 metrów Przemysław Zadura, co dało prowadzenie 23:20 i ostateczną wygraną 24:21.

Teraz przed Gwardią bardzo trudny wyjazdowy mecz w Mielcu ze Stalą.