Z nieba do piekła. Gwardia wygrała z Pogonią Szczecin 29:28
Po pierwszej - koncertowej - połowie nikt nie wierzył w emocjonującą końcówkę. Malcher bronił bezbłędnie, w ataku też nie było błędów, dzięki czemu Gwardia prowadziła 19:11. Druga część była fatalna i nasi mogą się cieszyć, że udało się "dowieźć" zwycięstwo.
Świetne interwencje Adama Malchera, solidna gra w defensywie i bardzo dobrze rozgrywane kontrataki. To przepis na sukces, który zaserwowali w pierwszej połowie podopieczni Rafała Kuptela swoim rywalom z Pogoni Szczecin. Po pierwszej części wygranej 19:11, wszyscy kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Kowalskiej czekali na deklasację w drugiej odsłonie.
Rzeczywistość była inna. Poza dobrą postawą Emira Taletovićia, nasi grali słabo. Niedokładność w ataku i błędy w obronie przełożyły się na nerwową końcówkę. Co gorsze, Gwardia nie starała się przerwać złej passy, ale ją przetrwać. Ostatecznie rywale nie zdołali odrobić strat, a zrobiliby to, gdyby mieli jeszcze kilkadziesiąt sekund.
Jednak fakty są takie, że Gwardia Opole wygrała i jedną nogą jest w przyszłym sezonie w Superlidze. Aby przypieczętować utrzymanie, opolanie muszą wygrać w niedzielę w Szczecinie.
Rzeczywistość była inna. Poza dobrą postawą Emira Taletovićia, nasi grali słabo. Niedokładność w ataku i błędy w obronie przełożyły się na nerwową końcówkę. Co gorsze, Gwardia nie starała się przerwać złej passy, ale ją przetrwać. Ostatecznie rywale nie zdołali odrobić strat, a zrobiliby to, gdyby mieli jeszcze kilkadziesiąt sekund.
Jednak fakty są takie, że Gwardia Opole wygrała i jedną nogą jest w przyszłym sezonie w Superlidze. Aby przypieczętować utrzymanie, opolanie muszą wygrać w niedzielę w Szczecinie.