Lisice osiągnęły cel w e-zbiórce, ale i tak brakuje pieniędzy
Koszt kompletu ochraniaczy dla jednej zawodniczki futbolu amerykańskiego to około dwóch tysięcy złotych, więc za pozyskane pieniądze można kupić tylko część wyposażenia.
Gotówka zostanie przeznaczona prawdopodobnie na pady, czyli rozbudowane ochraniacze ramion i klatki piersiowej. - Akcja nie była prosta, bo wszystkie musiałyśmy jak najbardziej nagłośnić zbiórkę - mówi Elwira Lipka, jedna z "Lisic".
- Miałyśmy różne wpłaty: 30 złotych, 40 złotych, 200 złotych, ale kilka najwyższych o wysokości 400 złotych też się pojawiło. Docierały do nas wyłącznie pozytywne opinie, głównie ze strony mężczyzn. Odzywali się ludzie nie tylko ze środowiska futbolowego, bo także osoby związane z rugby i innymi sportami. Panowie chyba doceniają naszą inicjatywę, bo chcemy zrobić coś innego w tak małym mieście jak Opole - dodaje.
Zawodniczki Vixens ustawiły cel zbiórki na poziomie siedmiu tysięcy złotych, a sama akcja trwała 45 dni. Dlaczego nie starały się o większą sumę, skoro za tę kwotę nie można kupić kompletnego wyposażenia?
- Jest to minimalna kwota, co do której byłyśmy pewne, że wpłacający nas wspomogą. Jeżeli nie udałoby nam się zebrać założonej kwoty - na przykład 7000 złotych - pieniądze wracają do wpłacających. Lepiej było zawiesić poprzeczkę nieco niżej, osiągnąć to, a resztę uzbierać innymi siłami albo dołożyć z własnej kieszeni - tłumaczy Patrycja Paralusz, druga zawodniczka.
Jak przekonuje Paralusz, do drużyny docierają sygnały o kolejnych osobach zainteresowanych wsparciem Vixens.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak