"To był charytatywny Tour de Pologne o długości Tour de France"
– Zastanawiałem się co robić. Z jednej strony mogłem zrezygnować, ale wyjechaliśmy z pewną misją i uznałem, że dopóki ostatni z nas mógł jechać powinniśmy próbować ją skończyć. Pomyślałem tak: pojadę i zobaczę co dalej. Były też pewne zamysły, że ktoś do mnie dojedzie już w trakcie wyprawy – wyjaśnia rozmówca.
Na części trasy Tomkowi towarzyszyli inni znajomi z całej Polski, większość przejechał jednak sam. W sumie pokonał dystans ok. 3000 km. – W trakcie wyprawy udało nam się zebrać ok. 5 tys. zł i wciąż czekamy na licytację roweru – mówi Tomasz Wróbel.
– Mój rower będzie teraz licytowany. Jego wartość wynosi ok. 8 tys. zł, więc myślę, że w dobrej cenie można go wylicytować – dodaje.
– Liczymy, że uda nam się zebrać jak największą sumę, by spełnić jak najwięcej marzeń - podsumowuje Wróbel.
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Oprac. Justyna Krzyżanowska