Zgrzyt na sesji. Poszło o „niemiecką” szkołę
Ostatecznie Tadeusz Urbańczyk złożył wniosek o odwołanie przedstawiciela PiS-u z funkcji wiceprzewodniczącego rady miasta. Radnego Urbańczyka zbulwersowały te słowa: – „Szkołę oddano Niemcom”, albo „niemieckie szkoły. Chciałem zaznaczyć, że ani w Kędzierzynie-Koźlu, ani w całej Polsce nie ma niemieckich szkół. To, co mówi pan Sadłowski, jest nieprawdą – podkreśla Urbańczyk.
Sadłowski miał także powiedzieć, że radny głosując wcześniej za likwidacją podstawówki, prowadzonej obecnie przez stowarzyszenie związane z Mniejszością Niemiecką, „zakombinował sobie” posadę dyrektora. Radny PiS-u wniosek o odwołanie odczytał jako próbę nacisku na funkcjonariusza publicznego.
– Panie Tadeuszu, niech pan mnie sądem nie straszy. Ja również mogę zgłosić do prokuratury próbę nacisku na funkcjonariusza publicznego. Bo może chce pan na mnie wpłynąć, zamknąć mi usta, żebym nie mówił o takich sprawach, albo żebym jakoś inaczej głosował. Żeby pan się nie zdziwił. A jeśli się panu nie podoba, to niech pan idzie do tego sądu, jeśli powiedziałem nieprawdę – mówił Sadłowski.
Ostatecznie wniosek o odwołanie wiceprzewodniczącego nie uzyskał wymaganej większości i nie wszedł pod obrady, ale być może będzie głosowany na kolejnej sesji.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Adam Lecibil (oprac. WK)