Ekonomista o nowych regulacjach czasu pracy
– Jak zwykle związkowcy mają trochę racji, dlatego że gdyby tak było, że i pracodawcy, i menadżerowie bardzo etycznie podchodzą, np. do normowania czasu pracy, to nie byłoby większych wątpliwości, bo są określone rozwiązania kodeksowe czy ustawowe i tyle. Natomiast na pewno zdarzą się takie przypadki, że spróbuje się wykorzystać to do tego, że jakąś formę „niewolnictwa” będzie można narzucić – stwierdza dr Witold Potwora.
– W mniejszych firmach stosowanie tzw. elastycznego czasu pracy jest na porządku dziennym i pozwala zachować im konkurencyjność – dodaje dr Potwora – Nie ma wątpliwości, że na pewnym kompromisie korzystają obie strony. – W małych czy średnich przedsiębiorstwach, w firmach rodzinnych te rozwiązania są, można powiedzieć, stosowane od wieków. Pracodawca porozumiewa się z pracownikiem, kiedy ten musi dłużej zostać w pracy, czy kiedy może przyjść później itd. Niektóre zapisy, gdyby traktować je literalnie, spowodowałyby, że małe firmy przestałyby być elastyczne i konkurencyjne – ocenia ekonomista.
Zdaniem dra Potwory wprowadzone zmiany z gospodarczego punktu widzenia mają charakter „kosmetyczny”, kluczowe jest uzyskanie tempa rozwoju gospodarczego na poziomie około 4 procent PKB, a do tego daleka droga.
Przypomnijmy, zatwierdzone przez rząd nowe regulacje dotyczące m.in. tzw. elastycznego czasu pracy krytykują największe centrale związkowe i zapowiadają jeszcze we wrześniu protesty. Twierdzą, że na tej dowolności określania godzin pracy – rozliczanie go w trybie 12 miesięcy – zyska jedynie pracodawca.
Źródło: Rozmowa „W cztery oczy”.
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Oprac. Jacek Rudnik (oprac. WK)