Nysa: Magazyn rzeczy znalezionych pęka w szwach
- To farsa - tak nyski wicestarosta Czesław Biłobran określa tryb postępowania z przedmiotami znalezionymi i przekazanymi przez policję, które zalegają w magazynach starostwa. Jeszcze niedawno wystarczył jeden podpis starosty i urzędnika skarbowego, teraz ustawodawca nakazuje wszczęcie długiej i kosztownej procedury. Najpierw starostwo musi wystąpić do sądu o przeniesienie prawa własności danej rzeczy.
- Właśnie zakończyła się pierwsza taka sprawa - mówi Czesław Biłobran.
Takich rowerów jest kilkadziesiąt. A także torebki, narty i inne znalezione rzeczy. Starostwo do każdej z nich musi powołać rzeczoznawcę. Później ogłosić licytację i albo przedmiot sprzedać, albo zezłomować. Każdy z tych etapów mnoży koszty
Dorota Kłonowska (oprac. JM)