Brzeski starosta: Zawsze znajdzie się czarna owca
W listopadzie 2011 roku urzędnika Leszka P. złapano niemal na gorącym uczynku. 10 tysięcy zł, które przyjął, ukrył pod parapetem. Policjanci zabezpieczyli pieniądze, które miały zostać wręczone mężczyźnie i zatrzymali tego urzędnika.
Leszek P. od samego początku nie przyznawał się do winy. Brzeski sąd aresztował go tymczasowo na trzy miesiące. – W tym czasie tamtejsza prokuratura prowadziła śledztwo, które zakończyło się w maju 2012 roku aktem oskarżenia – wyjaśniała wówczas Agnieszka Mulka-Sokołowska, prokurator rejonowy:
Materiał dowodowy mocno obciążał Leszka P. – mówili śledczy. Tak uznał również sąd, który w tym roku wydał wyrok skazujący. – Orzekł jego winę w zakresie wszystkich zarzucanych mu trzech przestępstw i orzekł karę 2 lat pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił na okres próby 5 lat. Oprócz tego środek karny w postaci zakazu zajmowania stanowisk związanych z wydawaniem decyzji administracyjnych na 10 lat – mówi prezes Iwona Twardzik. Dodatkowo Leszek P. musi zapłacić 6000 zł grzywny. Czy zapłaci, tego nie wiadomo, ponieważ wyrok nie jest prawomocny.
Ale ucierpiało też brzeskie starostwo. – Wizerunek urzędu został mocno nadszarpnięty – mówi starosta Maciej Stefański. – Ten powiat był w czołówce województwa i bardzo wysoko w Polsce, a tu taka bomba. To na pewno odbiło się na wizerunku, ale mam nadzieję, że czas leczy rany. Mamy w wydziale budownictwa bardzo kompetentnych ludzi – podkreśla starosta.
Dodaje też, że w każdym stadzie znajdzie się czarna owca. – Na dobrą opinię pracuje się latami, a wystarczy jeden taki incydent i wszystko się wali. Oczywiście odbudowujemy to, wiemy, że ludzie są słabi, nawet dokumenty z Watykanu wyciekły. Starostwo, czy starosta nie może bezpośrednio odpowiadać za człowieka – mówi Stefański.
Posłuchaj informacji:
Maciej Stępień (oprac. WK)