Dramat opolskiego olimpijczyka. Jego córka walczy o życie
Rodzina Bonków była przygotowana na to, że poród odbędzie się metodą cesarskiego cięcia. Podczas porannego obchodu o takiej decyzji poinformowała Barbarę Bonk zastępca ordynatora. Sytuacja zmieniła się jednak na sali porodowej.
– Ordynator potraktował mnie przedmiotowo. Przyszedł i powiedział, że mają takie procedury. Skoro urodziłam jedno dziecko sama, to drugie również urodzę i nie będzie cesarskiego cięcia – mówi Barbara Bonk.
Bliźniaczki Bonków przyszły na świat o miesiąc za wcześnie. Już podczas wcześniejszych badań wiadomo było, że poród może być skomplikowany.
– Chodziliśmy do innego lekarza prowadzącego. Dzieci były odwrócone: jedno główkowo, a drugie pośladkowo, więc przez całą ciążę lekarz nastawiał nas, że poród odbędzie się poprzez cesarskie cięcie – przekonuje Bartłomiej Bonk.
Rodzice są przekonani, że gdyby podjęto decyzję o cesarskim cięciu, obie dziewczynki byłyby zdrowe.
– To dziecko przeciskało się 45 minut i teraz z ciężkim niedotlenieniem walczy o życie – dodaje Bartłomiej Bonk.
Lekarz dyżurny ginekolog położnik Anna Nocek-Mazur odmówiła dziś (24.11) rozmowy przed mikrofonem.
Na stronie internetowej TVP Opole czytamy, że ordynator oddziału patologii ciąży nie ma sobie nic do zarzucenia, a decyzję o naturalnym porodzie uważa za słuszną.
Bonkowie nie wykluczają wyjaśnienia na drodze sądowej, czy wina leży po stronie lekarza. Do sprawy będziemy wracać.
Posłuchaj informacji:
Piotr Wrona (oprac. KK)