- Obecnie jako „pięćdziesięciolatkowie” mamy ustabilizowane życie i funkcjonowanie - mówi Artur Walkowiak, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych w Zawadzkiem. - I rzeczywiście ta szkoła w ciągu tych ostatnich miesięcy bardzo też wielu przyjaciół zyskała, którzy wspierają nas. Nazywamy ich naszymi takimi aniołami. Mamy gdzieś tam takich aniołów w niebie. Tych naszych byłych pracowników, ale też tych, którzy tutaj do nas dzisiaj przyszli – dodaje.

Placówka angażuje się w wiele akcji, bierze udział w kiermaszach czy festynach. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc rodziców.

- Czujemy się razem jak taka jedna rodzina, jak jedziemy na tzw. kawki do pana dyrektora. To zawsze się czujemy, jakbyśmy jechali do swoich. Wiemy, że z każdym problemem możemy się do siebie nawzajem zwracać, że zawsze zostaniemy, chociażby wysłuchani, bo czasem sama rozmowa wystarcza, żeby już było nam lżej - mówi Ewelina Machnik, mama Pawełka, który jest w trzeciej klasie.

Od zeszłego roku o szkole jest głośno dzięki akcji „Dyrektor biega po windę dla swoich dzieciaków”. Teraz już wiadomo, że do końca roku winda zostanie zamontowana przy placówce.