HODOWCA SZYNSZYLI WALCZY
Trwa walka hodowcy szynszyli Gerarda Kosytorza z Pietraszowa pod Dobrodzieniem z firmą Cargill. Hodowca oskarża producenta paszy o zatrucie 1300 szynszyli, które rozchorowały się po zjedzeniu karmy produkowanej przez tę firmę. Domaga się zwrotu poniesionych strat, ponad 700 tysięcy złotych. We wtorek (09.05)hodowca przekonywał przed sądem, że Cargil stosował do produkcji pasz niedozwolonych substancji chemicznych. Przedstawił ekspertyzy z których wynika, że zwierzęta zatruły się węglanem sodu. Sąd Okręgowy w Opolu chce, by opinię w tej sprawie wydał Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach. Zdaniem hodowcy Cargil postąpił wbrew prawu, bo używał do produkcji niedozwolonych w przepisach chemikaliów.
Cargil temu zaprzecza ale we wtorek (09.05) reprezentujący firmę radca prawny, Andrzej Kiedrzyn nie chciał rozmawiać z mediami.
Przypomnijmy - Proces o 730 tys. zł odszkodowania od potentata w dziedzinie przetwórstwa i dystrybucji produktów rolnych i spożywczych toczy się od kwietnia zeszłego roku.
Do zdarzenia opisanego w pozwie doszło w 2004 roku. Gerard Kosytorz, zauważył, że zwierzęta zaczynają chorować. Jego zdaniem, przyczyną zachorowań i śmierci zwierząt była obecna w karmie żrąca substancja - węglan sodu (Na2Co3).
Hodowca dysponuje wynikami badań laboratoryjnych, z których wynika, że w paszy znalazł się węglan sodu. Z kolei Cargil ma badania wskazujące, że ich karma nie zawierała żadnych szkodliwych dodatków i utrzymuje, że choroba i śmierć zwierząt nie miała związku z produkowaną przez nich paszą. Te wątpliwości ma ostatecznie rozstrzygnąć opinia instytutu z Puław.
Bogusław Solecki
Cargil temu zaprzecza ale we wtorek (09.05) reprezentujący firmę radca prawny, Andrzej Kiedrzyn nie chciał rozmawiać z mediami.
Przypomnijmy - Proces o 730 tys. zł odszkodowania od potentata w dziedzinie przetwórstwa i dystrybucji produktów rolnych i spożywczych toczy się od kwietnia zeszłego roku.
Do zdarzenia opisanego w pozwie doszło w 2004 roku. Gerard Kosytorz, zauważył, że zwierzęta zaczynają chorować. Jego zdaniem, przyczyną zachorowań i śmierci zwierząt była obecna w karmie żrąca substancja - węglan sodu (Na2Co3).
Hodowca dysponuje wynikami badań laboratoryjnych, z których wynika, że w paszy znalazł się węglan sodu. Z kolei Cargil ma badania wskazujące, że ich karma nie zawierała żadnych szkodliwych dodatków i utrzymuje, że choroba i śmierć zwierząt nie miała związku z produkowaną przez nich paszą. Te wątpliwości ma ostatecznie rozstrzygnąć opinia instytutu z Puław.
Bogusław Solecki