Strażacy ochotnicy z Wyszkowa Śląskiego muszą jeszcze poczekać na obiecany wóz bojowy
Po kilku dniach niepewności wyjaśniła się sprawa samochodu dla druhów z nyskiej gminy. I nie są to dobre dla nich wiadomości.
- Mieliśmy dżentelmeńską umowę z wojewódzkim komendantem PSP i pozytywną opinię komendanta powiatowego - mówi Piotr Bobak, sekretarz nyskiej gminy. - Komenda powiatowa miała wycofywać dwa wozy strażackie z terenu powiatu nyskiego. Jeden trafił do Kamienicy i była taka dżentelmeńska umowa, że kolejne auto trafia do jednostki Wyszków Śląski. Tę jednostkę warto w ten sposób nagrodzić nowym wozem strażackim i takie były ustalenia, bo strażacy własnymi rękami, wkładając mnóstwo własnej energii i serca, budują nową remizę. Gmina, oczywiście, wspiera finansowo tę inwestycję.
Tymczasem na początku ubiegłego tygodnia z wojewódzkiej komendy PSP do Nysy dotarła niepokojąca wiadomość, że z powodu wypadku strażaków z Naroka, którzy zostali bez samochodu, są problemy z dostarczeniem wozu dla jednostki OSP Wyszków Śląski.
Wtedy kapitan Łukasz Nowak, rzecznik prasowy Opolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP, informował, że temat jest w toku i nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądała sprawa wozu dla Wyszkowa.
Dzisiaj jednak (11.12) zapadła ostateczna decyzja o użyczeniu wozu bojowego dla strażaków z Naroka z JRG Głuchołazy. Tym samym strażacy z Wyszkowa Śląskiego będą jeszcze musieli poczekać.
- W związku z tym, że jednostka OSP Wyszków wystąpiła z prośbą o przekazanie samochodu w momencie, kiedy będzie on zbędny dla PSP, ten wniosek nadal jest w rozpatrzeniu i nie zostaje on zakończony, i w momencie, kiedy pojawią się możliwe i dostępne siły, mówimy tutaj o samochodzie, to na pewno jest on brany pod uwagę - wyjasnił kpt. Nowak.
Nysa decyzje o nieprzekazaniu wozu strażackiego druhom z Wyszkowa traktuje jako kolejny wyraz dyskryminacji tej gminy po ostatniej decyzji o likwidacji bezpośredniego połączenia kolejowego Nysa - Wrocław. Tak to ocenił Piotr Bobak, sekretarz nyskiej gminy.