- Podjeżdżamy do granicy parku narodowego i stamtąd już na piechotę przez schronisko "Zaroślak" idziemy na szczyt. Jest duża trudność, bo ta kopuła szczytowa w tym okresie jest bardzo oblodzona i bez raków wejście w zasadzie byłoby niemożliwe. Będąc na samym szczycie można zobaczyć całą panoramę Czarnohory, przepiękne widoki na szczyt Pop Iwan oraz Karpaty rumuńskie widoczne przy dobrej pogodzie - mówi Marek Krajewski.

W ukraińskie Karpaty i z powrotem turyści z Prudnika podróżować będą pociągami i autobusami bez przerwy na stacjonarny nocleg. W okresie międzywojennym przez szczyt Howerli przebiegała granica Polski. Jej pozostałością są słupki graniczne z tamtych czasów.

Posłuchaj informacji:

Jan Poniatyszyn (oprac. BO)