"Nasz dzień": Co zrobić z tzw. trudną młodzieżą w regionie?
Problemem zainteresowała się nasza reporterka Aneta Skomorowska.
Czy słuszne jest w ogóle pojęcie: trudna młodzież? - Takie mamy dzieci, jakie sami sobie wychowamy, a zdarza się, że przychodzi im dorastać w ciężkich warunkach, które rzutują na ich dorosłe życie - tak uważa Małgorzata Krzemieniecka-Duraj, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Nysie. Tam także uczęszczają uczniowie, którzy weszli w konflikt z prawem. Chodzą do zwykłych klas, mają przyjaciół, wykazują też wiele talentów, choć ich edukacja odbywa się pod ścisłą kontrolą.
Z metod Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie korzystają inne tego typu placówki w kraju. Szkoła od lat jest mistrzem Polski w szachach, uczniowie grają też w siatkówkę, piłkę nożną, zdobywają szlify ratowników wodnych. Tutaj sprawdza się powiedzenie, że sport jest dobry na wszystko.
Lepiej izolować trudną młodzież i dzieci czy lepiej integrować z tymi, które nie sprawiają problemów wychowawczych? Zdania są podzielone. My spytaliśmy o to Anitę Gabor, psycholog z poradni psychologiczno-pedagogicznej w Opolu.
Bardzo ważna jest integracja, ale trzeba pamiętać, że gdy połączy się ze sobą młodzież w zwykłej szkole z taką, która sprawia problemy, trzeba też mieć pomysł na to, jak zachęcić wszystkich do wspólnej nauki i pracy, a właśnie takich pomysłów najczęściej brakuje nauczycielom.
Aneta Skomorowska/Dorota Kłonowska (oprac. Barbara Olińska)