Ponad tona śniętych ryb odłowiona z Kanału Gliwickiego. Trwa natlenianie wody
Odłowiono kolejne ryby z Kanału Gliwickiego. Wczoraj (12.06) strażacy razem z pracownikami Wód Polskich wyciągnęli z wody około 290 kilogramów śniętych ryb. Jak przekazuje wojewoda opolski Sławomir Kłosowski, w nocy prowadzona była akcja natlenienia wody w trzech punktach Kanału Gliwickiego. Dodatkowo WIOŚ prowadzi badania w zakresie parametrów fizyko-chemicznych wody.
Przypomnijmy, pierwsze śnięte ryby odłowione zostały w sobotę (10.06). Wówczas było ich 450 kilogramów. Natomiast w niedzielę (11.06) odłowiono kolejne 390 kilogramów.
- Wstępne przyczyny śnięcia tych ryb są takie, że to przez zbyt słabe natlenienie wody - mówi Sławomir Kłosowski, wojewoda opolski.
- Pozytywem w tym wszystkim, jeśli tu się można dopatrywać pozytywów, jest to, że te śnięcia to są śnięcia sprzed 3-4 dni, więc tego pierwszego okresu, kiedy prawdopodobnie zaistniała ta sytuacja. Te ryby zalegają te pokłady denne Kanału Gliwickiego i kędzierzyńsko-kozielskiego i w tej chwili na skutek gazów zbierających się w organizmach one wypływają. Dowodem na to, że te śnięcie jest sprzed 3-4 dni jest to, jak daleko posunięty jest rozkład tych ryb. Nawet weterynarz nie ma możliwości zebrania w całości jednej ryby do tego, żeby zawieźć do instytutu badawczego, żeby poddać analizie laboratoryjnej.
- Nie mamy też informacji o zrzutach wody, które byłyby wcześniej nie ewidencjonowane - dodaje Kłosowski.
- Wstępne przyczyny śnięcia tych ryb są takie, że to przez zbyt słabe natlenienie wody - mówi Sławomir Kłosowski, wojewoda opolski.
- Pozytywem w tym wszystkim, jeśli tu się można dopatrywać pozytywów, jest to, że te śnięcia to są śnięcia sprzed 3-4 dni, więc tego pierwszego okresu, kiedy prawdopodobnie zaistniała ta sytuacja. Te ryby zalegają te pokłady denne Kanału Gliwickiego i kędzierzyńsko-kozielskiego i w tej chwili na skutek gazów zbierających się w organizmach one wypływają. Dowodem na to, że te śnięcie jest sprzed 3-4 dni jest to, jak daleko posunięty jest rozkład tych ryb. Nawet weterynarz nie ma możliwości zebrania w całości jednej ryby do tego, żeby zawieźć do instytutu badawczego, żeby poddać analizie laboratoryjnej.
- Nie mamy też informacji o zrzutach wody, które byłyby wcześniej nie ewidencjonowane - dodaje Kłosowski.