Komentowali decyzję prezydenta nt. tablicy Kowalczyków
– Na tę chwilę to dobra decyzja, bo opadną emocje. – powiedziała Apolonia Klepacz z SLD. – Generalnie jestem jednak przeciwna tego rodzaju upamiętnieniu. Myślę natomiast, że warto przypominać ten fakt jako jedno z wydarzeń w naszej, trochę dramatycznej historii. Pamiętajmy o nim i niech stanowi ono ostrzeżenie, ale nie upamiętniajmy go w ten sposób.
– Tę sprawę trzeba przede wszystkim odpolitycznić – zaznaczył Kamil Bortniczuk z PJN. – Bracia Kowalczyk przecież zapłacili za to, co zrobili. Ten czyn stał się skazą na ich życiorysie. Siedzieli w więzieniu, a to dla nikogo nie jest przyjemne. Dlatego uważam, że powinno się analizować to wydarzenie z dala od polityki, traktując je jako gest sprzeciwu w stosunku do niesprawiedliwości, która w tamtym okresie miała miejsce.
– Dobrze, że prezydent wyhamował ten pęd – stwierdził poseł Leszek Korzeniowski z PO. – Prezydent Zembaczyński postąpił słusznie, wyhamowując spekulacje związane z tą tablicą. Prawdopodobnie, to jeszcze nie czas na takie działania.
Jan Chabraszewski z PiS powiedział natomiast, że należy upamiętnić braci Kowalczyków, aby obywatele pamiętali o swojej historii i o ludziach, którzy nie zgadzali się na zniewolenie narodu. Nie zgadza się natomiast z poglądem, aby należało gloryfikować sam czyn, którego dokonali.
– Tu nie ma prostej odpowiedzi, a sprawa została upolityczniona. Sam czyn braci Kowalczyków mnie nie przekonuje – dodał poseł Stanisław Rakoczy z PSL.
Podobnego zdania jest poseł Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej.
Bracia Kowalczykowie 40 lat temu, na znak protestu przeciw władzy komunistycznej, wysadzili aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu.
Posłuchaj informacji:
Marzena Śmierciak (oprac. Karolina Kopacz)