Problem z niewykorzystanymi lekami i sanatoriami
Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału NFZ |
(fot. Justyna Maćkowiak / AFRO) |
Łukawiecki dodaje, że gdy pojawiły się w aptekach leki za grosz, pacjenci masowo kupowali paski do mierzenia poziomu cukru we krwi. Zwykle oddział wydawał na to milion złotych, teraz sześć razy więcej. Paski leżą w domowych apteczkach, a gwarancję mają tylko na pół roku.
Natomiast w przyszłym roku Narodowy Fundusz Zdrowia w Opolu wyda o 30 procent mniej na wyjazdy sanatoryjne. Przesunięte zostaną na leczenie rehabilitacyjne w tym na terenie województwa opolskiego. Kolejka do sanatorium się wydłuży, teraz czas oczekiwania wynosi do roku. Ale to także wina samych pacjentów. W ostatnich tygodniach musiałem zwrócić 300 miejsc w sanatoriach, bo nie było chętnych – mówi Kazimierz Łukawiecki, szef opolskiego NFZ-tu.
Szef opolskiego NFZ-tu mówi, że to lekarz, a nie pacjent decyduje o terminie leczenia klimatycznego w sanatorium. Jednocześnie dodaje, że nie będą podpisywane umowy z tym placówkami sanatoryjnymi, na które skarżyli się pacjenci.
Bogusław Kalisz (oprac. BO/JM)