Tarcia polityczne w powiecie nyskim? PiS zapewnia, że jest spokojny o swoją większość
Oddala się perspektywa utrzymania w niezmienionej formie koalicji w radzie powiatu nyskiego. Dotychczasowi partnerzy otwarcie przyznają, że usiłują zbudować nową większość wśród radnych.
- Na dzisiaj nie widzę takiej możliwości, żeby ta koalicja dłużej niż do 8 lipca się utrzymała. Zbieramy 17, 16 szabel, żeby pewnych zmian dokonać. To w całości jest Forum Samorządowe, rozmawiamy z Razem dla Powiatu (SLD), Platformą Obywatelską, a także z członkami PSL-u - tłumaczy.
Z kolei Prawo i Sprawiedliwość zapewnia, że nie przekreśla jeszcze szansy na wypracowanie porozumienia. Jak jednak wskazuje lider partii w powiecie Artur Kamiński, PiS jest także gotowy na inny scenariusz.
- My także prowadzimy rozmowy. Blisko współpracujemy od jakiegoś czasu z radnymi wybranymi z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Także, pomimo pewnych nieporozumień, które mieliśmy w ubiegłym roku, nie wyobrażam sobie, aby nie było współpracy pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, Solidarną Polską i Porozumieniem w radzie powiatu - wyjaśnia.
Przypomnijmy, że zarząd powiatu może zostać odwołany na wniosek starosty, jednak dziś jest mało prawdopodobne, by związany z PiS-em Andrzej Kruczkiewicz zdecydował się na taki krok. Z kolei głosowanie nad odwołaniem starosty, a w konsekwencji także całego zarządu, nie może nastąpić wcześniej niż pół roku po poprzednim. Ostatnio nieskutecznie próbowano tego dokonać 31 grudnia ubiegłego roku.
Jeśli PiS-owi uda się porozumieć z radnymi wspomnianych ugrupowań, to razem obecnym członkiem zarządu Joanną Burską (weszła do rady z list komitetu burmistrza, jednak ostatnio utraciła od niego rekomendację do zasiadania w zarządzie) będzie dysponować 13 głosami. To większość w 25-osobowej radzie, która uniemożliwi także odwołanie starosty, do czego potrzeba z kolei 15 radnych.