OBRONA KONIECZNA ?
28.05.2003
Z ustaleń gliwickiej prokuratury wynika, że kierowca strzelający pod Kotulinem do próbujących okraść go mężczyzn, nie przekroczył granic obrony koniecznej.
Do tej pory występował w sprawie jako świadek, choć napastnik, którego trafił z legalnie posiadanej broni, zmarł.
Potwierdzono również, że mężczyzna z raną postrzałową, który zgłosił się do rybnickiego szpitala, również brał udział w napadzie. Sąd wydał decyzję o zastosowaniu aresztu tymczasowego. Policja nadal szuka dwóch pozostałych sprawców.
Tak tragicznego finału transakcji kupna samochodu nie spodziewał się nikł. Dwaj mieszkańcy województwa Śląskiego - ojciec i córka - jechali w kierunku Kotulina, by kupić samochód. Mieli przy sobie około 30-tu tysięcy złotych. Gdy drogę zagrodziło przewrócone drzewo, kierujący wysiadł, by usunąć przeszkodę. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że wówczas napadło na niego czterech zamaskowanych mężczyzn. Mieli przy sobie kija baseballowe. Traf chciał jednak, że kierowca miał przy sobie broń. Uczy strzelania i ma na nią pozwolenie. Strzały odstraszyły trzech napastników, w tym czasie czwarty z nich próbował udusić córkę kierowcy. Padły kolejne strzały, tym razem śmiertelne.
Tuż po zdarzeniu policja zatrzymała samochód. Kierujący nim mężczyzna - mieszkaniec Tarnowskich Gór nie potrafił sprecyzować dokąd jedzie. Okazało się, że to jeden z napastników. W bagażniku znaleziono bowiem ubrania pozostałych i dokumenty zabitego złodzieja.
Małgorzata Kornaga
Z ustaleń gliwickiej prokuratury wynika, że kierowca strzelający pod Kotulinem do próbujących okraść go mężczyzn, nie przekroczył granic obrony koniecznej.
Do tej pory występował w sprawie jako świadek, choć napastnik, którego trafił z legalnie posiadanej broni, zmarł.
Potwierdzono również, że mężczyzna z raną postrzałową, który zgłosił się do rybnickiego szpitala, również brał udział w napadzie. Sąd wydał decyzję o zastosowaniu aresztu tymczasowego. Policja nadal szuka dwóch pozostałych sprawców.
Tak tragicznego finału transakcji kupna samochodu nie spodziewał się nikł. Dwaj mieszkańcy województwa Śląskiego - ojciec i córka - jechali w kierunku Kotulina, by kupić samochód. Mieli przy sobie około 30-tu tysięcy złotych. Gdy drogę zagrodziło przewrócone drzewo, kierujący wysiadł, by usunąć przeszkodę. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że wówczas napadło na niego czterech zamaskowanych mężczyzn. Mieli przy sobie kija baseballowe. Traf chciał jednak, że kierowca miał przy sobie broń. Uczy strzelania i ma na nią pozwolenie. Strzały odstraszyły trzech napastników, w tym czasie czwarty z nich próbował udusić córkę kierowcy. Padły kolejne strzały, tym razem śmiertelne.
Tuż po zdarzeniu policja zatrzymała samochód. Kierujący nim mężczyzna - mieszkaniec Tarnowskich Gór nie potrafił sprecyzować dokąd jedzie. Okazało się, że to jeden z napastników. W bagażniku znaleziono bowiem ubrania pozostałych i dokumenty zabitego złodzieja.
Małgorzata Kornaga