Polski senat ma wpływ na proces legislacyjny, amerykański kontroluje prezydenta. Poranni goście o różnicach w kompetencjach izby wyższej
- Senat nie jest graczem, który mógłby cokolwiek blokować - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" prof. Krzysztof Zuba, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
- Senat może do ustawy wprowadzić poprawki lub zaproponować jej odrzucenie. Sejm może jednak odrzucić veto senatu bezwzględną większością głosów - wyjaśnia prof. Zuba.
- Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów, natomiast poprawki wprowadzone przez senat odrzuca bezwzględną większością głosów. Zwykła większość głosów to oznacza każdą większość przy obecności co najmniej połowy posłów. Natomiast bezwzględna to jest większość 50% plus co najmniej jeden głos, w obecności połowy posłów z całego składu sejmu.
Senat może skutecznie wydłużyć proces legislacyjny, na rozpatrzenie ustawy i wprowadzenie poprawek ma 30 dni. - Ale to może przynieść korzyści na przykład w postaci wydłużonej dyskusji o wprowadzonych zmianach - dodaje prof. Zuba.
W "Poglądach i osądach" dr Marek Kawa, amerykanista z Uniwersytetu Opolskiego powiedział, że w Stanach Zjednoczonych demokracja jest bardzo przemyślana. Senat w przeciwieństwie do polskiego jest wybierany częściowo. - Co dwa lata wymienia się jedną trzecią składu senatu. Też, aby zabezpieczyć w jakiś sposób chwiejne, często nieprzemyślane decyzje wyborców. Jest to właśnie takie zabezpieczenie. Prezydent głównie jest kontrolowany przez senat, bo bardzo jest uzależniony właśnie instytucjonalnie, czyli wszelkie jego zmiany personalne, muszą być zatwierdzane przez senat dużą większością - dwóch trzecich głosów.
Jak dodał Marek Kawa, senat amerykański nigdy nie pozbawił jednak prezydenta jego urzędu.