Nadużywamy antybiotyków, skutki mogą być opłakane
- To nie tylko kwestia ilości stosowanych antybiotyków, ale także ich dobór - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" wicemarszałek Roman Kolek odpowiedzialny za służbę zdrowia w regionie. Chodzi o raport NIK na temat nadużywania antybiotyków.
- Musimy zmniejszyć ilość stosowanych antybiotyków wtedy, kiedy ich nie trzeba używać, bo inaczej nie będziemy mieli czym leczyć i wzrośnie ryzyko zachorowań na ciężkie choroby, których nie da się opanować, nawet najmocniejszymi antybiotykami - tłumaczy Kolek.
- Gdy pracowałem w NFZ-cie, nawiązaliśmy współpracę z prof. Walerią Hryniewicz, szefową Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków. Dzięki temu w 2007 roku przeprowadziliśmy cykl szkoleń na temat stosowania antybiotyków - dodaje gość Radia Opole.
- Prześledziłem preskrypcje antybiotyków przez lekarzy, stworzyliśmy oddzielny portal w którym lekarze mogli zapoznać się ze swoją preskrypcją na tle innych lekarzy specjalistów, porównać tę preskrypcję i realizację tych recept w aptece. Nigdy nie wiemy, czy recepta wystawiona, była realizowana czy nie, ale oprócz tego były stosowane takie świetne narzędzia, które dzięki własnie pani profesor Hryniewicz mieliśmy do dyspozycji. Szybkie testy do wykrywania w wymazach z gardła obecności paciorkowców, które dawały szansę na wdrożenie skutecznej i celowej terapii antybiotykowej.
- Dzięki testom zdecydowanie zmniejszyło się zużycie antybiotyków - dodaje Roman Kolek. - Jednak nie udało się wówczas przeforsować, aby testy używane były w codziennej pracy lekarzy - wyjaśnia.
- Nadużywamy antybiotyków i to może się źle skończyć. To prowadzi do lekooporności bakterii - powiedziała w "Poglądach i osądach" dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. O problemie informuje między innymi raport Najwyższej Izby Kontroli.
- Nie jest problem w tym, żeby wynaleźć nowe antybiotyki, bardzo skuteczne, tylko używać tych, które mamy, bo mamy bardzo skuteczne. Ale jak doświadczenie dowodzi, nawet doszło do rozprzestrzenienia się takich bakterii lekoopornych, które na wszystko są oporne.
- Żaden antybiotyk nie działa? - pytamy:
- Żaden wtedy nie działa. Próbuje się takie, które słabiutko działają w bardzo dużych dawkach itd, ale dużo pacjentów po prostu z tego powodu zmarło.
Dr Błudzin podkreśla także, że jeżeli leczymy się antybiotykami, konieczne jest przejście całej terapii. Nie można przerwać brania leku, gdy poczujemy się lepiej. To tylko usypia bakterie, a nie je zwalcza - wyjaśnia ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu.
- Trudno w karcie zgonu też napisać "zmarł z powodu nadużywania antybiotyków". Umiera z powodu na przykład: zapalenia płuc, czy sepsy, natomiast nie z takiego powodu. Często niestety ludzie stosują sobie antybiotyki a nawet tak jest w praktyce, że "a zostało sąsiadce trochę".
Według raportu NIK w przychodniach leki bakteriobójcze są często przepisywane w niewłaściwy sposób. Zużycie tych środków w lecznictwie pozaszpitalnym przewyższa u nas średnią europejską. NIK podaje także za danymi Narodowego Funduszu Zdrowia, że zakażenie w szpitalu bakterią lekooporną 8-krotnie zwiększa prawdopodobieństwo zgonu pacjenta. W latach 2016 - do pierwszego półrocza 2018 z powodu takiego zakażenia zmarło 17 procent hospitalizowanych pacjentów. Ministerstwu Zdrowia Izba zaleca m.in. utworzenie systemów monitorowania antybiotykooporności i zużycia leków przeciwbakteryjnych, ustanowienie krajowego centrum kontroli zakażeń, lekooporności i konsumpcji antybiotyków, wprowadzenie Szpitalnej Polityki Antybiotykowej jako standardu w placówkach ochrony zdrowia. Szpitalom natomiast NIK zaleca m.in. dopełnienie powinności wynikających z ustawy o zwalczaniu zakażeń oraz prowadzenie indywidualnych kart rejestracji zakażeń.