Pijany mężczyzna zaatakował załogę brzeskiej karetki. "O wielu podobnych sytuacjach ratownicy nie mówią"
Załoga brzeskiej karetki pogotowia zaatakowana przez agresywnego pacjenta. Mężczyzna pod wpływem alkoholu ubliżał ratownikom medycznym, a także uszkodził ambulans.
- Mężczyzna, któremu miano udzielić pomocy, z niezrozumiałych dla nas powodów, na widok karetki wpadł w agresje i zaczął ją najpierw okładać pięściami, doprowadzając do uszkodzenia karoserii. Następnie chciał w sposób fizyczny zaszkodzić moim ratownikom, oczywiście używając przy tym wulgarnych słów - wyjaśnia.
Ostatecznie, 36-letni agresor trafił na SOR w asyście policji. W jego organizmie znajdowało się około 2 promili alkoholu. Jak mówi mł. asp. Patrycja Kaszuba z brzeskiej komendy, 36-latek nie uspokoił się nawet wtedy, gdy na miejscu pojawili się funkcjonariusze.
- Znieważył on ratowników i policjantów. Za to przestępstwo grozi do dwóch lat więzienia, natomiast mężczyzna uszkodził także ambulans. Tutaj, za zniszczenie mienia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności - tłumaczy.
W naszym województwie do podobnych zdarzeń nie dochodzi zbyt często, choć jak zauważa Ireneusz Szafraniec, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych, rzeczywista skala zjawiska może być znacznie większa niż się wydaje.
- O ile pewne sytuacje są nagłaśniane, to tyle też sytuacji dużo umyka, ponieważ ratownicy medyczni nie chcą zgłaszać sytuacji, w których dochodzi do agresji słownej, jakichś gróźb, ponieważ trzeba chodzić do sądu, na przesłuchania - wskazuje.
Ratownicy zaznaczają, że nocne wyjazdy w okolice dyskotek czy wiejskich imprez najczęściej wiążą się z podwyższonym ryzykiem agresji ze strony pacjentów czy otoczenia. Jednym z rozwiązań zapobiegających tego typu zdarzeniom mogłaby być asysta policji podczas takich wyjazdów, co jednak nie jest łatwe do zorganizowania ze względu na często zbyt małą liczbę funkcjonariuszy.