Prezydent z większymi kompetencjami. Złośliwości na sesji Rady Miasta Opola
Osobiste wycieczki, wypominanie głosowań z poprzedniej kadencji, słowa o złodziejach i radnych paprotkach – w takiej atmosferze radni Opola przegłosowali uchwałę w sprawie gospodarowania nieruchomościami. Chodzi o przyznanie samodzielności prezydentowi w dysponowaniu mieniem o wartości do 3 mln złotych. To oznacza, że w tych transakcjach prezydent nie musi pytać radnych o opinię.
- Co stoi za tą dyskusją? Co wielokrotnie słychać w takich słowach pogardy, czy nienawiści radnego Pospieszyńskiego, Kaliszana czy Nowaka? Że prezydent i jego urzędnicy są potencjalnymi złodziejami i jak damy mu kupować, bądź sprzedawać nieruchomości miejskie, to na pewno popełni przestępstwo albo narazi miasto na straty. Mówi to radny Pospieszyński, który nie ma żadnej nieruchomości i żadnej nie nabył. Albo radny Kaliszan, który sprzedaje wycieczki - mówił prezydent Wiśniewski.
- Proszę nam nie imputować tego, że my atakujemy pana służby. My po prostu widząc to, jak pan się zachowywał w poprzedniej kadencji i co pan mówił, a jaka była rzeczywistość, widzimy, że to mijało się z prawdą - ripostował Tomasz Kaliszan z klubu Koalicji Obywatelskiej.
Klub KO zgłosił poprawkę do projektu. Ich zdaniem samodzielne nabywanie nieruchomości do 3 mln złotych przez prezydenta byłoby jeszcze uzasadnione, ale przy sprzedaży i zbywaniu, radni powinni mieć nad tym kontrolę. Poprawka została jednak odrzucona.
- My nie będziemy wiedzieli nawet o dużych nieruchomościach, które są przez miasto zbywane, bądź kupowane lub o transakcjach wymiennych, tak jak miało to miejsce, gdzie przez przypadek dowiedzieliśmy się o transakcjach z panem Wójcikiem - komentował Arkadiusz Szymański, z klubu PiS.
Spór ma związek ze sprawą wymiany gruntów między miastem a prywatnym biznesmenem Ryszardem Wójcikiem jeszcze za czasów poprzedniej kadencji. Ostatecznie radni przegłosowali uchwałę 11 głosami za, 6 radnych było przeciw, 3 wstrzymało się od głosu.