Na Opolszczyźnie ruszyły kontrole ubojni. To efekt ogólnopolskiej afery związanej z "leżakami"
Główny Lekarz Weterynarii zlecił kontrole ubojni w całym kraju. To pokłosie głośnej afery związanej z mazowieckim zakładem, w którym chore i martwe krowy pod osłoną nocy przerabiano na mięso. W województwie opolskim działa 6 prywatnych ubojni, zlokalizowanych w powiecie nyskim, oleskim i w samym Opolu.
- W tej chwili sprawdzamy podmioty, które są w rejestrze powiatowych lekarzy weterynarii w zakresie obrotu zwierzętami - mówi dr Wacław Bortnik, Opolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
- To sprawdzanie to właśnie, czy dany podmiot jest w rejestrze, bo zdarzają się takie przypadki, że ktoś wyrejestrował się lub uprawnienia utracił, a w dalszym ciągu prowadzi działalność. Sprawdzamy również, czy rzeźnie są na to przygotowane, jaki jest tok pracy tych rzeźni. Kontrolujemy także, jak wykonują tę pracę wyznaczeni urzędowi lekarze weterynarii.
Dr Wacław Bortnik przypomina, że przy każdym uboju musi być obecny wyznaczony urzędowy lekarz weterynarii. - To co zadziało się w województwie mazowieckim powinniśmy napiętnować i eliminować z życia gospodarczego i z inspekcji - dodaje.
Kontrole ubojni będą prowadzone w trzech turach i potrwają do 15 lutego. Po weekendzie poznamy pierwsze wyniki kontroli w regionie.
- To sprawdzanie to właśnie, czy dany podmiot jest w rejestrze, bo zdarzają się takie przypadki, że ktoś wyrejestrował się lub uprawnienia utracił, a w dalszym ciągu prowadzi działalność. Sprawdzamy również, czy rzeźnie są na to przygotowane, jaki jest tok pracy tych rzeźni. Kontrolujemy także, jak wykonują tę pracę wyznaczeni urzędowi lekarze weterynarii.
Dr Wacław Bortnik przypomina, że przy każdym uboju musi być obecny wyznaczony urzędowy lekarz weterynarii. - To co zadziało się w województwie mazowieckim powinniśmy napiętnować i eliminować z życia gospodarczego i z inspekcji - dodaje.
Kontrole ubojni będą prowadzone w trzech turach i potrwają do 15 lutego. Po weekendzie poznamy pierwsze wyniki kontroli w regionie.