37 lat temu, w nocy z 12 na 13. grudnia 1981 roku, komunistyczne władze wprowadziły w Polsce stan wojenny. O tym co działo się wtedy na Opolszczyźnie mówił w Radiu Opole Bartosz Kuświk, naczelnik Delegatury IPN w Opolu.
- Na Opolszczyźnie trwały z jednej strony, ze strony służby bezpieczeństwa i milicji aresztowania działaczy "Solidarności" i rozmowy ostrzegawcze z tymi, których zdecydowano się nie internować. No i z drugiej strony próby zawiązania jakichś strajków, które zwykle spełzały na niczym. Właściwie tylko w hucie w Zawadzkiem, imienia Świerczewskiego, 14 grudnia udało się na chwilę zorganizować strajk, który dosyć szybko został zakończony. Na ulice Opola wyjechały jednostki wojskowe, tak jak w całym kraju. Przede wszystkim był to bardzo "pracowity" dzień dla Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa i wszelkiego rodzaju pomocników: ZOMO czy ORMO. Natomiast jednostki wojskowe zostały również wyprowadzone w Brzegu i tam gdzie były skoszarowane jednostki i miały najbliżej, i one również zostały wyprowadzone na ulice miast - mówi Kuświk.
W czasie stanu wojennego - do 22 lipca 1983 roku, zginęło około stu osób, internowanych zostało około dziesięciu tysięcy działaczy opozycji.