W Opolu upamiętniono rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. "Oby nigdy nie było powtórki"
Mija 37 lat od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Z tej okazji delegacje opolskich instytucji złożyły wiązanki kwiatów na Skwerze Solidarności w Opolu.
- Należy pokazać młodym ludziom, jak postępowali ich rówieśnicy w tamtym czasie - mówi wojewoda Adrian Czubak, pytany o sposób na edukację dzisiejszych 20-latków.
- Kiedy dzisiaj czytam, ilu 19-latków i 20-latków oddało życie w czasie stanu wojennego czy w stoczniach, gdzie milicja i ZOMO strzelali do ludzi jak do żywych tarcz, wiem, że właśnie to należy pokazać młodym ludziom dzisiaj. Ich rówieśnicy byli dokładnie tacy sami, czyli chcieli bawić się i żyć w wolnym kraju. Ówczesna młodzież oddała życie, czyli coś najcenniejszego, żeby dzisiaj można swobodnie wyjeżdżać za granicę i żyć w pięknym kraju.
Roman Kirstein, lider pierwszej Solidarności w regionie, uważa, że o historii trzeba pamiętać i wyciągać z niej wnioski, ale skupić się na przyszłości. Jak pamięta 13 grudnia 1981 roku?
- Po północy wyciągnęli z domu, a tam śnieg, mróz i zimno. Najpierw wsadzili nas na komendę, a na drugi dzień przewieźli do aresztu. To był smutny czas, ale do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Przeszliśmy wielką szkołę – można powiedzieć że taki uniwersytet polityczny.
Zdaniem Przemysława Zycha, wiceprezydenta Opola, chodzi nie tylko o upamiętnienie ofiar, rannych oraz internowanych.
- Ważne jest też podtrzymanie wiedzy, żeby nigdy nie doszło do podobnej sytuacji w Polsce. Wciąż spotykamy różne interpretacje stanu wojennego. Niektórzy twierdzą, że to było dobre albo, że chodziło o mniejsze zło. Tak nie jest – to było złe, bo Polak podniósł rękę na Polaka i obyśmy nigdy nie doświadczyli czegoś podobnego.
Przedstawiciele wojewody złożyli też symboliczne wiązanki przy pomniku Trzech Krzyży oraz w zakładzie Wagon Opole przy ulicy Rejtana.