Po imprezie ugodziła konkubenta nożem. Sąd skazał ją na 3 lata więzienia
62-letnia Teresa K. - zdaniem prokuratury - po libacji, kiedy jej konkubent spał, dźgnęła go nożem. Następnie pobiegła po pomoc, ale w międzyczasie pokrzywdzony wstał z łóżka, wyszedł z domu, sam wyciągnął nóż i wyrzucił go w zarośla. Dzisiaj opolski sąd okręgowy rozpoczął jak i zakończył proces w tej sprawie, skazując kobietę na 3 lata więzienia.
Akt oskarżenia przeczytała prokurator Małgorzata Tam.
- Jak ustalono, około godziny 13, Mieczysław wrócił i położył się spać. Gdy Teresa K. przyszła do mieszkania, ugodziła pokrzywdzonego nożem w brzuch. Następnie oskarżona pobiegła do apteki w celu wezwania pomocy. Po ugodzeniu nożem Mieczysław wstał z łóżka, wyszedł przed dom, wyciągnął nóż z brzucha i wyrzucił go w nieustalonym kierunku w zarośla - dodała prokurator Małgorzata Tam.
Oskarżona mówiła przed sądem, że przez 12 lat związku była regularnie bita i obrażana przez pokrzywdzonego, który wielokrotnie miał wyrzucać ją z jej mieszkania. Przyznała się do zarzucanego jej czynu. - Tego dnia po tym piciu wróciłam do domu. Powiedziałam mu, żeby zszedł z kanapy, bo ja chcę się położyć. Powiedział do mnie na "k" i "spier". Wybiegłam i wzięłam nóż, nawet nie wiem skąd. Następnie go tym nożem ugodziłam. Bardzo tego żałuje - wyjaśniała oskarżona.
Pokrzywdzony, któremu ostatecznie nic poważnego się nie stało, był na sali rozpraw i żądał od oskarżonej 80 tysięcy złotych. Sąd zgodził się na zadośćuczynienie, które ma wypłacić oskarżona, ale zmniejszył je do 10 tysięcy złotych. Do zdarzenia doszło w Zawadzkiem w maju tego roku. Wyrok jest nieprawomocny.
- Jak ustalono, około godziny 13, Mieczysław wrócił i położył się spać. Gdy Teresa K. przyszła do mieszkania, ugodziła pokrzywdzonego nożem w brzuch. Następnie oskarżona pobiegła do apteki w celu wezwania pomocy. Po ugodzeniu nożem Mieczysław wstał z łóżka, wyszedł przed dom, wyciągnął nóż z brzucha i wyrzucił go w nieustalonym kierunku w zarośla - dodała prokurator Małgorzata Tam.
Oskarżona mówiła przed sądem, że przez 12 lat związku była regularnie bita i obrażana przez pokrzywdzonego, który wielokrotnie miał wyrzucać ją z jej mieszkania. Przyznała się do zarzucanego jej czynu. - Tego dnia po tym piciu wróciłam do domu. Powiedziałam mu, żeby zszedł z kanapy, bo ja chcę się położyć. Powiedział do mnie na "k" i "spier". Wybiegłam i wzięłam nóż, nawet nie wiem skąd. Następnie go tym nożem ugodziłam. Bardzo tego żałuje - wyjaśniała oskarżona.
Pokrzywdzony, któremu ostatecznie nic poważnego się nie stało, był na sali rozpraw i żądał od oskarżonej 80 tysięcy złotych. Sąd zgodził się na zadośćuczynienie, które ma wypłacić oskarżona, ale zmniejszył je do 10 tysięcy złotych. Do zdarzenia doszło w Zawadzkiem w maju tego roku. Wyrok jest nieprawomocny.