Wypadek śmigłowca w Domecku: pilot zdobył licencję rok przed zdarzeniem. Prokuratura czeka na raport komisji
Nowe ustalenia prokuratury w sprawie wypadku śmigłowca w Domecku. Mężczyzna, który pilotował maszynę licencję zdobył w 2017 roku. Helikopter kupił w tym samym roku.
- Mężczyzna, który pilotował ten helikopter nabył go niespełna rok wcześniej, czyli jesienią 2017 roku. W tym też roku uzyskał licencję pilota i do momentu tego feralnego lotu miał wylatanych ok. 180 godzin - mówi prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Dzień wcześniej helikopter wykonywał lot do Krakowa. Z ustaleń wynika, że nie zarejestrowano wtedy żadnych sygnałów świadczących o złym stanie technicznym maszyny. Trzeci uczestnik katastrofy - 21-latek, który przeżył nadal przebywa w szpitalu.
- Stan tego mężczyzny się poprawił na tyle, że podjęto próbę jego przesłuchania, natomiast lekarze sprawujący nad nim pieczę, z uwagi na kondycję psychiczną wskazali, żeby czynności tej nie przeprowadzać. Czekamy wciąż na poprawę stanu zdrowia tak, aby móc przesłuchać tego mężczyznę w charakterze świadka - mówi Stanisław Bar.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że mężczyzna cierpi na amnezję wsteczną i nie pamięta, co zdarzyło się w trakcie feralnego lotu.
Do opolskiej prokuratury wciąż nie dotarł raport z pracy Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Trudno powiedzieć, kiedy zostanie nam przekazany - mówi prokurator Bar.
Przypomnijmy: 11 lipca trzech mieszkańców powiatu lublinieckiego wykonywało lot do Ziębic (woj. dolnośląskie). Z nieustalonych dotąd przyczyn śmigłowiec, którym podróżowali, rozbił się na polu w Domecku. 57-letni pilot oraz jego 31-letni syn zginęli na miejscu. 21-latek, drugi syn pilota, trafił do szpitala.
Dzień wcześniej helikopter wykonywał lot do Krakowa. Z ustaleń wynika, że nie zarejestrowano wtedy żadnych sygnałów świadczących o złym stanie technicznym maszyny. Trzeci uczestnik katastrofy - 21-latek, który przeżył nadal przebywa w szpitalu.
- Stan tego mężczyzny się poprawił na tyle, że podjęto próbę jego przesłuchania, natomiast lekarze sprawujący nad nim pieczę, z uwagi na kondycję psychiczną wskazali, żeby czynności tej nie przeprowadzać. Czekamy wciąż na poprawę stanu zdrowia tak, aby móc przesłuchać tego mężczyznę w charakterze świadka - mówi Stanisław Bar.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że mężczyzna cierpi na amnezję wsteczną i nie pamięta, co zdarzyło się w trakcie feralnego lotu.
Do opolskiej prokuratury wciąż nie dotarł raport z pracy Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Trudno powiedzieć, kiedy zostanie nam przekazany - mówi prokurator Bar.
Przypomnijmy: 11 lipca trzech mieszkańców powiatu lublinieckiego wykonywało lot do Ziębic (woj. dolnośląskie). Z nieustalonych dotąd przyczyn śmigłowiec, którym podróżowali, rozbił się na polu w Domecku. 57-letni pilot oraz jego 31-letni syn zginęli na miejscu. 21-latek, drugi syn pilota, trafił do szpitala.