- Mieszkańcy skierowali się z prośbą o interwencję do wszelkich instytucji, m.in. do nas - mówi Tomasz Dziedziński, komendant Straży Miejskiej w Głuchołazach. - My skierowaliśmy go do lekarza weterynarii, do powiatowego lekarza weterynarii, do nadleśnictwa, do województwa, do powiatu, nawet gdzieś wyżej, żeby tę sprawę rozwiązać. Sytuacja jest patowa. Nikt nie chce się tym lisem zająć. My temu panu wypożyczyliśmy żywołapkę, żeby można było tego lisa odłowić, przekazać lekarzowi weterynarii, który podejmie decyzję, co dalej z nim zrobić - dodaje Dziedziński.

Do dzikiego lisa nie należy podchodzić zbyt blisko. Jeśli zwierzę zadomowi się na naszej posesji warto skierować z tym do pobliskiej straży miejskiej, która pokieruje nas do właściwych organów.