Zlikwidowali przejazd kolejowy przez pomyłkę. Teraz cierpią na tym rolnicy
Paraliżuje pracę straży pożarnej, przeszkadza myśliwym, wędkarzom, a przede wszystkim rolnikom. Przejazd kolejowy w Lubiatowie, bo o nim mowa, został zlikwidowany przez pomyłkę. Ludzki błąd zadecydował o tym, że źle spisano lokalizację i rozebrano nie ten przejazd. Sprawa jego odbudowy utknęła, a rolnicy nie mają możliwości, żeby dojechać do swoich pól i rozpocząć żniwa.
W Lubiatowie powiecie nyskim pod koniec lutego zlikwidowano przejazd kolejowy, który był używany nie tylko przez mieszkańców, ale i turystów. To tamtędy wiodła najlepsza trasa do zachodniej części Jeziora Otmuchowskiego. Ludzki błąd zadecydował o tym, że źle spisano lokalizację i rozebrano nie ten przejazd. Pomylono Lubiatów z Ligotą. Sprawa odbudowy przejazdu utknęła, a rolnicy nie mają możliwości, żeby rozpocząć żniwa.
- Chcemy nagłośnić tę sprawę - mówią mieszkańcy Lubiatowa. - Nie da rady przejechać tędy. Nie możemy ani nic opryskać, ani nic posiać. Same zboże marne. Trzeba już kosić jęczmień. Może do soboty złożą przejazd. Przyjdzie burza czy deszcz i wymłóci samo - dodają rolnicy.
- Nasz zbiornik otmuchowski słynie z połowu sandacza. Łodziami czasem też trzeba przyjechać i nie idzie. Wędkarze nie mają tam jak się przedostać - zaznacza Michał Warchał, radny Otmuchowa, mieszkaniec Lubiatowa.
- Nie możemy dojechać jako wędkarze do naszego Jeziora Otmuchowskiego. Każdy kto chciałby przejść przez tory to dostanie mandat albo pouczenie. Jakby ktoś zasłabł na rybach to byłby problem, bo helikopter tutaj nie wyląduje. Ratownicy musieliby iść 2 kilometry pieszo - podkreśla Damian Płaczek, wędkarz z gminy Otmuchów.
- To jest przykre, że coś takiego ma miejsce w XI wieku, że kolej do takiego czegoś dopuściła. Skoro twierdzi, że jest niebezpieczny przejazd niech go oznakują. Ileż to jest postawić sygnalizację, żeby to działało. Kiedy dojdzie do nieszczęścia my nie dojedziemy, jesteśmy odcięci - mówi Jan Wójcik, prezes OSP w Otmuchowie.
Mieszkańcy, służby, które korzystały z przejazdu i lokalne władze w tej sprawie spotkały się już drugi raz.
- Wystąpiliśmy z pismem do opolskiego oddziału PLK z prośbą o przywrócenie tego przejazdu - mówi Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa. - Raport został zatwierdzony przez Warszawę, a opracowany przez komisję PLK. Warszawa wyznaczyła termin do 27 kwietnia. No, niestety dalej przejazdu nie ma. Otrzymaliśmy pismo, gdzie mowa o nowej decyzji, która określa opracowanie nowego raportu do 11 lipca. To kiedy będą żniwa? W październiku? Prosimy, a nawet błagamy o zrozumienie rolników - dodaje Woźniak.
- Naprawiamy błąd, który pojawił się ze strony gminy i jak najszybciej jak to możliwe wybudujemy nowy przejazd - odpowiada Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK. - Staramy się zrobić to jak najszybciej, jesteśmy na ostatniej prostej. Mówimy o tym terminie ostatecznym do połowy lipca. Oczywiście kolejarze robią wszystko, aby jak najszybciej odtworzyć ten przejazd, który przez pomyłkę gminy został zlikwidowany - podkreśla Siemieniec.
- Chcemy nagłośnić tę sprawę - mówią mieszkańcy Lubiatowa. - Nie da rady przejechać tędy. Nie możemy ani nic opryskać, ani nic posiać. Same zboże marne. Trzeba już kosić jęczmień. Może do soboty złożą przejazd. Przyjdzie burza czy deszcz i wymłóci samo - dodają rolnicy.
- Nasz zbiornik otmuchowski słynie z połowu sandacza. Łodziami czasem też trzeba przyjechać i nie idzie. Wędkarze nie mają tam jak się przedostać - zaznacza Michał Warchał, radny Otmuchowa, mieszkaniec Lubiatowa.
- Nie możemy dojechać jako wędkarze do naszego Jeziora Otmuchowskiego. Każdy kto chciałby przejść przez tory to dostanie mandat albo pouczenie. Jakby ktoś zasłabł na rybach to byłby problem, bo helikopter tutaj nie wyląduje. Ratownicy musieliby iść 2 kilometry pieszo - podkreśla Damian Płaczek, wędkarz z gminy Otmuchów.
- To jest przykre, że coś takiego ma miejsce w XI wieku, że kolej do takiego czegoś dopuściła. Skoro twierdzi, że jest niebezpieczny przejazd niech go oznakują. Ileż to jest postawić sygnalizację, żeby to działało. Kiedy dojdzie do nieszczęścia my nie dojedziemy, jesteśmy odcięci - mówi Jan Wójcik, prezes OSP w Otmuchowie.
Mieszkańcy, służby, które korzystały z przejazdu i lokalne władze w tej sprawie spotkały się już drugi raz.
- Wystąpiliśmy z pismem do opolskiego oddziału PLK z prośbą o przywrócenie tego przejazdu - mówi Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa. - Raport został zatwierdzony przez Warszawę, a opracowany przez komisję PLK. Warszawa wyznaczyła termin do 27 kwietnia. No, niestety dalej przejazdu nie ma. Otrzymaliśmy pismo, gdzie mowa o nowej decyzji, która określa opracowanie nowego raportu do 11 lipca. To kiedy będą żniwa? W październiku? Prosimy, a nawet błagamy o zrozumienie rolników - dodaje Woźniak.
- Naprawiamy błąd, który pojawił się ze strony gminy i jak najszybciej jak to możliwe wybudujemy nowy przejazd - odpowiada Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK. - Staramy się zrobić to jak najszybciej, jesteśmy na ostatniej prostej. Mówimy o tym terminie ostatecznym do połowy lipca. Oczywiście kolejarze robią wszystko, aby jak najszybciej odtworzyć ten przejazd, który przez pomyłkę gminy został zlikwidowany - podkreśla Siemieniec.